czwartek, 21 grudnia 2023

Budowa plastra od "zera"

 Gdyby nie ograniczenia narzucone ramką, pszczo9ły budowałyby formy koliste plastrów. Rekordowy czas budowy jednego plastra to zaledwie kilka godzin. Dla celów praktycznych, w hodowli pszczół używa się zwykle gotowych zaczątków plastrów - tzw. węzy. Jest to wytłoczka woskowa, na której pszczoły wyciągają tylko ścianki komórek. Takie postępowanie skraca czas budowy plastra, a tym samym efektywizuje hodowlę.



środa, 20 grudnia 2023

Dzika zabudowa

 Plastry nie zawsze jednak przyjmują idealne kształty geometryczne. Jeżeli nie zachowamy odpowiednich odstępów, pomiędzy ramkami pszczoły natychmiast będą próbowały zabudować wolną przestrzeń  - tak są genetycznie zaprogramowane. Im bardziej zwarta zabudowa, tym większa ergonomia i oszczędność energetyczna.



wtorek, 19 grudnia 2023

Plaster

 Plaster to określenie dla struktury wosku, jaką tworzą pszczoły w celu zabezpieczenia zapasów pokarmu i wychowu potomstwa. Ma on kształt zespołu sześciokątów foremnych o niemal idealnych kształtach.



poniedziałek, 18 grudnia 2023

Zapasy miodu

 Stwierdzenie, że hodowla pszczół to nic innego, jak utajona działalność rabunkowa człowieka, jest może trochę przesadzona, ale zawiera oczywiście elementy prawdy. Pszczoły pracują i wytwarzają miód jako zapas pożywienia na zimę, a człowiek miód im tylko podbiera. 



piątek, 15 grudnia 2023

Ramka z matecznikiem

 W czerwcu albo w lipcu pszczoły ciągną, czyli budują mateczniki - specjalne komórki do wychowu matek. Nowa matka lub nowe matki umożliwiają podział roju na dwa albo więcej. Jest to naturalny podział rodziny pszczelej.



środa, 13 grudnia 2023

Ramka pracy

 Ramka pracy to nic innego, jak tylko dzielona ramka, której górną część zajmują komórki trutowe służące dla wychowu samców, a w dolnej części znajduje się czerw, czyli "przedszkole" robotnic. Obfitość czerwiu świadczy o rozwoju rodziny pszczelej, a to związane jest z dobrą pogodą, dostępem pożytku i aktywnością matki. Im bardziej produktywna matka, im lepsze warunki pogodowe oraz dostępność pyłku i nektaru, tym szybszy rozwój rodziny pszczelej. Ale w efekcie, również więcej miodu i zadowolenia pszczelarza.



wtorek, 5 grudnia 2023

Ramka zwykła

 Ramka może pełnić różne funkcje w ulu. gdyby pozostawić pszczołom wolna rękę, będą one wykorzystywać komórki plastra w sposób bezładny. W jednym plastrze znajdują się obok siebie wymieszane komórki trutowe dla wychowu samców, komórki z czerwiem dla robotnic, komórki z pyłkiem przekształconym w pierzgę i komórki wypełnione miodem. Rolą pszczelarza jest stymulować rozdzielność tych funkcji. Na ramce zwykłej, w górnej części zasklepione woskiem zapasy miodu, a w dolnej komórki czerwiu, które z upływem czasu i po wygryzieniu się rozwiniętych osobników, zostaną również przekształcone w magazyny miodu.



wtorek, 28 listopada 2023

Ramka

 Ramki to pojęcie zbiorcze dla oprawy plastrów. Są wygodną formą organizacyjną dla pszczelarza. Ramki umożliwiają łatwy wgląd do ula. Można je wyjmować dla oceny, przekładać w obrębie ula albo przenosić pomiędzy ulami. Ramka, przeważnie drewniana, ma znormalizowane wymiary.



poniedziałek, 27 listopada 2023

Ul otwarty

 Niezbędne prace wykonuje się na otwartym ulu, ale pszczoły nie są oczywiście z tego zadowolone. Pszczelarze używają w takim wypadku dymu, aby zmniejszyć ryzyko użądlenia. Kluczem do wyjaśnienia uspakajającego działania dymu, jest jego wpływ na receptory węchu, znajdujące się na czułkach pszczoły. W obecności dymu zanika wrażliwość receptorów węchu na feromony alarmowe, a normalna zdolność wyczuwania zapachów powraca po około piętnastu minutach. W takiej sytuacji nawet jeśli kilka pszczół zaniepokoi się i dojdzie do użądlenia, inne pszczoły nie zostaną powiadomione o niebezpieczeństwie i w rezultacie agresja będzie znacznie mniejsza.



niedziela, 19 listopada 2023

Struktura pasieki

 Jest kilka systemów budowania uli różniących się generalnie wielkością i rozmiarem ramek. Ale w istocie to nie wygląd ma znaczenie, a szczelność i własności izolacyjne. Trzeba pamiętać, że pszczoły zimują utrzymując temperaturę 25 stopni C w plusie, nawet jeżeli na dworze panują mrozy - 20 stopni C.



sobota, 18 listopada 2023

Pasieka

 Pasieka to zbiorcza nazwa miejsca, na którym rozmieszczone są ule. Może składać się z dowolnej ich liczby, ale przeciętnie jest ich od kilkunastu do kilkudziesięciu. Ze względów praktycznych pasiekę umieszcza się w oddaleniu od osiedli ludzkich, przy dobrym dostępie pożytku i łatwym dostępie do wody.



piątek, 17 listopada 2023

Rozwój

 Trutnie żyją w okresie wiosenno - letnim od 2 do 3 miesięcy. Gdy zaczynają się chłody, są przepędzane i w krótkim czasie giną z głodu i zimno. Rozwój od jaja do osobnika dorosłego trwa w przypadku trutnia 24 dni. Rozwijają się z niezapłodnionego jaja złożonego przez pszczelą matkę do komórki trutowej.



czwartek, 16 listopada 2023

Wielkość trutnia

 Trutnie osiągają długość do 20 mm i wagę około 260 mg. Mają dwoje bardzo dużych oczu lepiej rozwiniętych niż u samic i kanciasty odwłok. Średnio jest ich w ulu około 1000 do 2500. Trutnie nie posiadają żądła.



poniedziałek, 13 listopada 2023

Truteń - samiec pszczoły miodnej

 Trutnie pojawiają się w ulu wiosną. Do czasu lotu godowego są zupełnie bezczynne, nie pracują dla społeczności. Ich jedyną funkcją jest zapłodnienie  królowej. Odbywa to się w czasie lotu godowego. Te trutnie, które w trakcie lotu zapłodnią królową, giną. Pozostałe wegetują w gnieździe do wczesnej jesieni.



piątek, 3 listopada 2023

Karmienie

 Nawet w sztucznie zaaranżowanej sytuacji robotnice natychmiast przystępują do karmienia matki, która jest od nich zależna. Matka nie przeżyłaby bez robotnic. Twierdzenie odwrotne jest również prawdziwe. Robotnice nie przeżyłyby bez matki, która koordynuje prace społeczności dzięki sygnałom chemiczne - feromonom.



wtorek, 31 października 2023

Wielkość matki

 Porównanie wielkości matki i robotnicy. Matka może osiągać długość do 25 mm, podczas gdy robotnica nie przekraczają 18 mm. Odwłok matki jest zdecydowanie dłuższy od skrzydeł. Matki żyją średnio 3 - 4 lata, ale mogą również osiągać wiek do 7 lat.



sobota, 28 października 2023

Pszczoła miodna - Matka (królowa)

 Matka jest najważniejszym osobnikiem w ulu. Odpowiada za produkcję potomstwa, czyli przetrwanie gatunku. Ma budowę smukłą, o silnym wydłużonym odwłoku. Jednym zadaniem matki jest znoszenie jajeczek i koordynacja pracy w ulu. Młoda i płodna matka może znieść do 3 tysięcy jajeczek na dobę.


 

środa, 18 października 2023

Pszczoła miodna - Koszyczek

Koszyczek to nic innego jak wgłębienie na zewnętrznej części goleni trzeciej pary nóg pszczoły. Na krawędziach koszyczka wyrastają mocne włoski, dzięki którym pyłek może być przytrzymany w czasie transportu do ula. Na zdjęciu jest to górna, widoczna część kończyny.


 


wtorek, 17 października 2023

Pszczoła miodna - Skrzydła

 Skrzydła u pszczoły są błoniaste z ożebrowaniem i sprawiają wrażenie pojedynczej pary, ale faktycznie pszczoła posiada dwie pary skrzydeł, które w czasie lotu łączą się na krawędzi haczykami tworząc całość w sensie aerodynamicznym. Co ciekawe, pszczoła rusza skrzydłami z prędkością 350 - 430 uderzeń na sekundę, czyli w czasie porównywalnym do mrugnięcia oczami. I to waśnie ta niewyobrażalna prędkość poruszanie skrzydłami daje efekt charakterystycznego brzęczenia.



poniedziałek, 16 października 2023

Pszczoła miodna - Kończyny

 Pszczoła posiada trzy pary chitynowych, umięśnionych kończyn. Każda z nich składa się 5 części połączonych stawami i zakończona jest pazurkami wraz z przyssawką, która umożliwia chodzenie po gładkich powierzchniach, jak np. szyba. Po wewnętrznej stronie odnóży znajdują się szczoteczki, dzięki którym pszczoła może oczyścić swoje ciało z pyłku, a następnie umieścić go w koszyczku.



wtorek, 10 października 2023

Pszczoła miodna - głowa

 Zewnętrzne atrybuty głowy to: oczy złożone, zbudowane z kilku tysięcy rurkowatych fasetek, troje oczu prostych znajdujących się pomiędzy oczami złożonymi na wierzchniej części głowy, czułki, żuwaczki, oraz języczek ssący. Zmysły pszczoły są znakomicie rozwinięte, szczególnie zmysł wzroku. Dzięki konstrukcji oczu pole widzenia owada zbliżone jest do 360 stopni, ale ostrość wzroku stanowi zaledwie 80% ostrości widzenia człowieka. Pszczoła jest astygmatykiem, widzi lepiej obiekty pionowe niż poziome. Rejestruje 300 obrazów na sekundę. Pszczoły widzą też ultrafiolet. Zmysł smaku jest bardzo wyostrzony. Receptory smaku umiejscowione są w jamie gębowej, na zakończeniu odnóży i na czułkach. Czułki służą pszczole jednocześnie jako uszy i nos. Dzięki zmysłowi węchu strażniczka stojąca w wejściu do ula odróżnia członków koloni od intruzów.



poniedziałek, 2 października 2023

Pszczoła miodna - Ciekawostki

 Ciężar jednej pszczoły wynosi około 0,1 g, czyli na 1 kg przypada około 10 tysięcy pszczół. Zbierany nektar robotnica gromadzi w bardzo pojemnym wolu. Aby je wypełnić, pszczoła musi odwiedzić około 1000 kwiatów. Do produkcji 1 kg miodu, pszczoły potrzebują około 3 kg nektaru, co oznacza około 60 tysięcy wylotów z ula.



sobota, 16 września 2023

Pszczoła miodna - Długość życia

 Robotnice w zależności od pory roku żyją od 4 tygodni do 6 miesięcy. Najkrócej żyją robotnice w okresie wiosenno - letnim przy dobrym dostępie pożytku. Instynkt "genetyczny" każe im zapracować się na śmierć, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Pszczoły, które przyjdą na świat pod koniec sierpnia i we wrześniu, przezimują i dożyją wiosny.



piątek, 15 września 2023

Pszczoła miodna - budowa

 Robotnica ma budowę bardziej smukłą niż truteń, a odwłok krótszy niż matka. Ma trójkątną głowę, połączoną z tułowiem oraz duże, bocznie osadzone oczy. tułów mocno owłosiony, wyposażony w trzy pary odnóży i dwie pary skrzydeł. Jak większość owadów, pszczoła okryta jest sztywnym, połączonym stawowo, chitynowym szkieletem zewnętrznym.



czwartek, 14 września 2023

Pszczoła miodna - robotnica

 Robotnica pszczela tworzy trzon rodziny pszczelej. Jest najmniejszą ze wszystkich trzech postaci pszczół, wyposażona w gruczoły woskowe, gruczoły wytwarzające mleczko pszczele, narządy do zbierania i przenoszenia pyłku kwiatowego. Robotnice wykonują całą pracę dla roju: pielęgnują potomstwo, budują plastry, zbierają pożywienie, produkują miód, pierzgę i propolis, bronią gniazdo przed wrogami, utrzymują czystość i odpowiednią temperaturę w ulu.



czwartek, 31 sierpnia 2023

Dlaczego i kogo żądlą pszczoły cd

Jeśli współcześni autorzy publikacji o pszczołach w ogóle wspominają o zapachach, poza alkoholem wymieniają perfumy i perfumowane szampony. Eva Crane, znakomita historyczka pszczół, opowiada, że już w XV wieku istniała specjalna odzież ochronna dla pszczelarzy, jednak w tamtym okresie nie trzeba było jej wiele. Codzienne ubrania, zarówno męskie, jak i damskie, zakrywały większość ciała, wystarczał więc kaptur z siatką zasłaniającą twarz i ewentualnie rękawice. Na intrygującym szkicu Pietera Bruegla z 1568 roku pszczelarze czy raczej złodzieje pszczół mają na sobie odzież chroniącą ich od stóp do głów, a twarze zakrywają wiklinowymi plecionkami.''Choć uważamy użądlenie pszczoły za niewarte wzmianki, chcemy z praktycznych względów zalecić używanie słomkowego kapelusza z tkaniną, którą można włożyć pod płaszcz. Jednakże zakładanie uniformu, gdy idzie się do pszczół, jest śmieszne i nikt z odrobiną godności tego robić nie będzie.'' Ten protekcjonalny cytat pochodzi z 1909 roku ze Stora biboken. W dzisiejszych czasach uniform – kombinezon pszczelarski – raczej dodaje godności, bo identyfikuje tego, kto go nosi, jako prawdziwego pszczelarza. Peter Vingesköld, hodowca pszczół z Gotlandii, należy do tych szczęściarzy, których pszczoły prawie nigdy nie żądlą, nawet gdy sobie wypije, i dlatego nie nosi odzieży ochronnej. Ale kiedy do artykułu w gazecie potrzebne było jego zdjęcie, fotograf zaprotestował. Przecież nie widać, że Peter jest pszczelarzem, skoro nie ma na sobie białego kombinezonu, rękawic i kapelusza z siatką! Nie miało znaczenia, że stał wśród uli i brzęczących pszczół. W końcu zrobiono mu zdjęcie w zwykłym ubraniu, ale w znacznej odległości od uli.


 

środa, 30 sierpnia 2023

Dlaczego i kogo żądlą pszczoły cd.

Tymczasem Samuel Linneusz, w przeciwieństwie do Olausa Magnusa, który najwyraźniej przede wszystkim plagiatował starożytnych pisarzy, opierał się na własnych doświadczeniach. Tym, którzy weszli w posiadanie nowej kolonii, radził każdego wieczoru chuchać przez wylotek tak, by pszczoły w ulu poznały zapach opiekuna i czuły się przy nim bezpiecznie. Twierdził też, że „pszczoły rozpoznają tego, kto codziennie się nimi zajmuje, i wolą go nie żądlić, nawet gdyby palił tytoń i pił gorzałkę”. Prawdopodobnie duchowny sam palił i pił przed wizytami w pasiece. Może to chwiejność ruchów nietrzeźwego człowieka drażni pszczoły bardziej niż zapach alkoholu? Sama znam pijących i palących pszczelarzy, którzy nie wzbudzają wściekłości pszczół, ale też podczas pracy z pszczołami zachowują się spokojnie. Linneusz natomiast pisze dalej: „Nowożeńców raczej nie tolerują, nie pomaga nawet to, że ich znają, tak samo rzecz ma się z kobietami w pewnych dniach”. Hm. „Nowożeńcy” to zapewne eufemistyczne określenie tego, co dziś nazywamy seksem, przed czym ostrzegali już starożytni pszczelarze, tak jak przed miesiączkującymi kobietami. Czy Linneusz i to stwierdzenie oparł na własnej obserwacji? Czy przekazał po prostu wcześniejsze przesądy? Możemy tylko spekulować. Albo przeprowadzić własne obserwacje. Francuski zoolog Réaumur odrzucił za to wszystkie dawne teorie dotyczące skłonności pszczół do żądlenia. Te o erotyce i miesiączce też uważał za bzdury. ''Jeśliby wierzyć niektórym autorom, nie powinno się zbliżać do pszczół, nie zbadawszy wpierw dogłębnie swojego sumienia. Przekonują nas, że pszczoły nie znoszą ludzi nieczystych, a zwłaszcza winnych cudzołóstwa, i że nie okazują litości złodziejom. Te cnotliwe owady kochają cnotliwych ludzi i potrafią odróżnić ich od tych zepsutych. Twierdzono także, że są dni, kiedy damy nie mogą się do nich zbliżać. Ale wszystkie te rzekome pszczele awersje to jedynie bajki i zmyślenia.'' Fascynacja ludzkimi zapachami wśród autorów piszących o pszczołach stopniowo gasła dzięki temu, że poprawiała się higiena, a teksty o pszczelarstwie zaczęli publikować przedstawiciele innych grup zawodowych, nie tylko teologowie. Ostatni nieco obszerniejszy opis znaczenia zapachu znalazłam w książce Bin och biodling Åkego Hanssona z 1980 roku:'' Gdy ktoś odczuwa niepokój, zaczyna się pocić, a zapach potu drażni pszczoły. Pszczelarz nie może jednak uniknąć pocenia się, bo jego praca w pasiece często wymaga wysiłku. Z tego względu przydatnym akcesorium jest miska albo wiadro z wodą, w którym co jakiś czas można przepłukać twarz i dłonie. Zapach alkoholu również zachęca pszczoły do ataku, w związku z tym nie powinno się rozpoczynać pracy z pszczołami tuż po jego spożyciu.'' cd


 

niedziela, 30 lipca 2023

Dlaczego i kogo żądlą pszczoły?

Już starożytni Rzymianie używali surowej cebuli do złagodzenia bólu po użądleniu przez pszczołę. Do środków zalecanych na przestrzeni dziejów należą ponadto posiekana pietruszka, miód, ciepłe krowie odchody rozcieńczone z octem, rozgniecione liście pasternaku, przeżuta malwa, mleko ludzkie ubite z białkiem jajka i wodą różaną, tytoń, pasta do zębów, mokra glina, własny mocz, mocz małego chłopca, wapno palone, olej skorpionowy i bryłki lodu. Kto pracuje z pszczołami przez jakiś czas, zauważa, że niektórych ludzi pszczoły nigdy nie żądlą, a inni nie mogą się nawet zbliżyć do ula, nie wywołując ataku rozwścieczonych owadów. Nie pomaga nawet spokojne, ostrożne poruszanie się, jedna z podstawowych zasad, które musi sobie przyswoić każdy pszczelarz. Może chodzi o zapach? Już Arystoteles twierdził, że pszczoły robią się agresywne nie tylko od nieprzyjemnych zapachów, ale i od pachnideł. Zdaniem rzymskiego pisarza Kolumeli do uli nie powinien zbliżać się ktoś, kto jest pod wpływem alkoholu, jadł czosnek albo się nie mył. Ani ten, kto niedawno odbył stosunek płciowy. Czarna lista według Pliniusza wyglądała podobnie, dodał jednak, że pszczoły nie znoszą miesiączkujących kobiet. Wzmianki o stosunkach płciowych i menstruujących kobietach brzmią osobliwie. Starożytni Rzymianie nie należeli do moralistów, a ludzie zapewne pachnieli intensywniej, szczególnie w niektórych momentach, zanim dezodoranty i codzienne prysznice stały się oczywistością. Zwłaszcza w odczuciu pszczół, których zmysł powonienia jest sto razy czulszy niż u człowieka. Moralistami byli za to uczeni chrześcijańscy teologowie, którzy pisali o pszczelarstwie jakiś tysiąc lat później. Dobrze znali dzieła starożytnych autorów i najwyraźniej polegali na nich bardziej niż na własnych obserwacjach. Byli też pobożni i dostrzegali wolę Bożą we wszystkim, nawet w użądleniu pszczoły. Traktowali je bowiem jak pogrożenie palcem przez Boga, gdy człowiek zszedł na złą drogę. „Jeśli chcesz być w łasce u pszczół, tak by cię nie użądliły, musisz unikać rzeczy, które są im niemiłe. Nie możesz być nieobyczajny i nieczysty, albowiem nie znoszą one brudu i sprośności, jako że same są bardzo obyczajne i czyste”, pisał duchowny Charles Butler, nazywany ojcem angielskiego pszczelarstwa. Szwedzki biskup Olaus Magnus w Historii ludów Północy poszedł o krok dalej: ''Nigdy nie muszą tak zawzięcie walczyć z wrogim intruzem jak wtedy, gdy kierują żądło przeciwko człowiekowi, który się upił i ma cuchnący oddech – swojej najstraszliwszej zmorze – gdy ten zbliża się do ich siedzib. (...) Złodzieje, sutenerzy i kobiety mające krwawienie miesięczne, gdy zbliżają się do uli, wywierają wielce niekorzystny wpływ na pszczoły. To samo dotyczy tych, którzy spółkują i tych, którzy spożywają potrawy ostre i o nieprzyjemnym zapachu, a także wszelkiego rodzaju słone potrawy.'' cdn



 

czwartek, 27 lipca 2023

Dlaczego pszczoły żądlą, jakie są sposoby na użądlenia i czy ochronna odzież pszczelarska jest potrzebna - fragmenty kiążki

Zawsze miło jest odwiedzić Lennarta Kuylenstiernę. On też hoduje pszczoły i mieszka na tej samej ulicy co ja, tylko kawałek dalej. Kiedy byłam u niego ostatnio, kosił trawę w ogrodzie, jak zawsze elegancko ubrany: w marynarce, koszuli z krawatem i lnianych spodniach. Prawdziwy dżentelmen. Lennart w samej koszuli to tak nieprawdopodobny widok jak Lennart w dresie, dżinsach czy krótkich spodenkach. Albo w kombinezonie pszczelarskim. Kapelusz pszczelarski to szczyt jego możliwości, jeśli chodzi o odzież ochronną. Teraz miał na sobie kapelusz z opuszczoną siatką. – Nie zbliżaj się do uli – zawołał. – Moje dziewczynki są dziś wybitnie nie w humorze. Właśnie wykonał przegląd uli, usunął kilka mateczników, a potem zaczął hałasować kosiarką. Pszczoły zrobiły się naprawdę nabzdyczone i latały wokół niego złowrogo. Ale Lennart nic sobie z tego nie robił, tylko kosił dalej. Przecież robota sama się nie zrobi. Swoje trzy ule dostał od sióstr dominikanek z Rögle pod Lundem. Chciały spróbować swoich sił w pszczelarstwie, ale po kilku latach się poddały. Lennart pomalował pszczele domki na miodowy kolor, a ich narożniki na biało i opatrzył je tabliczkami z nazwami. W mitologii nordyckiej był to most łączący ziemię z niebem i prowadzący do Asgardu, gdzie mieszkali bogowie. Visingsborg – podwójny ul z dwoma wejściami – swoją nazwę bierze od zamku rodu Brahe na wyspie Visingsö, a nazwy Drottningholm chyba nikomu w Szwecji nie trzeba tłumaczyć. Wokół uli od wczesnej wiosny do późnej jesieni kwitnie to, co lubią pszczoły: wierzba iwa, rannik zimowy, krokus, cebulica, janowiec, drzewa owocowe, malina, lawenda, oregano, tymianek, koper włoski, ogórecznik lekarski, aksamitka, budleja, słonecznik, zawilec i bluszcz. Niewiele pszczół w Lundzie ma tak dobrze jak te u Lennarta. Kiedy wyłączył kosiarkę, usiedliśmy w altanie, żeby porozmawiać na pszczele tematy. Ale gdy tylko podniósł siatkę, nadleciała pszczoła i użądliła go prosto w czoło. – Ullo-Stino, to nie było za mądre z twojej strony – westchnął. I miał rację. Pszczoła po użądleniu traci żądło razem z woreczkiem jadowym i umiera. Żegnaj, Ullo-Stino. Trzymałam mu lusterko, żeby mógł wyjąć żądło. Później przyniósł cebulę, przekroił ją szwajcarskim scyzorykiem, który zawsze miał przy sobie, jak przystało na dżentelmena, i przetarł nią opuchliznę. – Cebula najlepiej pomaga na użądlenie – wyjaśnił. Później wskazał na ule, wokół których młode pszczoły z głośnym bzyczeniem ćwiczyły umiejętności latania, a ich skrzydła lśniły w słońcu. – Spójrz na moje dziewczynki, czyż nie są cudowne? – zapytał. Lennart kocha swoje pszczoły. Jedno użądlenie w tę czy w tę niczego nie zmienia.


 

wtorek, 11 lipca 2023

Dlaczego miód czasami się burzy i rozwarstwia?

 Zdarza się, że pszczelarz odbierze miód zbyt wcześnie z ula. Zabieranie pszczołom niezasklepionej patoki to ryzyko, ponieważ może zawierać ponad 18–20% wody. Zazwyczaj zbyt duże rozwodnienie powoduje rozwój drożdży i fermentację produktu. Fermentujący miód próbuje wydostać się ze słoika – wieczko jest wybrzuszone, w trakcie odkręcania słychać syk uciekającego gazu. Pozostawiony sam sobie wzburzony produkt pszczeli rośnie dalej i wylewa się z naczynia niczym ciasto drożdżowe. Podobna sytuacja „skiśnięcia” miodu ma miejsce, gdy zostawimy słoik otwarty. Miód to substancja higroskopijna, nasycony roztwór cukrów, który absorbuje wodę z powietrza (pszczoły go zasklepiają, by móc go długo przechowywać). Dlatego słoik z patoką zawsze trzeba zakręcać i nie wsadzać do niego wylizanej łyżeczki (ślina zawiera sporo bakterii i dodatkowo wprowadza do miodu wilgoć). Jeśli miód zaczął fermentować, możemy podgrzać go do ponad 80°, aby zabić komórki drożdży. Po tym procesie nadaje się jako dodatek do potraw oraz wypieków. Warto też spróbować pozyskać miód pitny – instrukcje jak stworzyć brzeczkę ze sfermentowanego miodu, znajdziemy w literaturze i internecie. Rozwarstwiają się też często miody przegrzane, które utraciły swoje właściwości. Takie miody bardzo długo pozostają płynne. Później następuje ich rozwarstwienie połączone z nierówną krystalizacją. 


 

środa, 28 czerwca 2023

Czy miód skrystalizowany (krupiec) jest gorszy niż płynny (patoka)?

Nie! Miód skrystalizowany ma takie same właściwości jak płynny. To produkt przegrzany traci swoje właściwości. Miody podgrzane w zbyt wysokiej temperaturze często przypominają kaszę mannę zanurzoną w miodzie. Krystalizacja nie zachodzi w nich równomiernie, od dołu w górę, lecz w środku pojawiają się ogniska krystalizacji. Takie miody często widać w marketach. Uwaga! Czasami zdarza się, że do takiej chaotycznej i nierównomiernej krystalizacji dochodzi, gdy pszczoły zbierały z natury dwa gatunki miodu, o różnym tempie krystalizacji. Wtedy pszczelarz może zostać niesłusznie posądzony, że sprzedaje miód przegrzany. Na marginesie dodam, że dziarnina to inna nazwa krupca


 

niedziela, 25 czerwca 2023

Który kwiat zapala czerwone światło?

Płatki wielu gatunków roślin zmieniają kolory, gdy przekwitają. Jest to sygnał kierujący zapylacze do kwiatów, które nie były zapylone. Dzięki temu dochodzi do szybszego zapłodnienia wszystkich kwiatów, natomiast owady sprawniej odnajdują źródło pokarmu. Taki mechanizm komunikacyjny wytworzyła np. lantana pospolita, której kwiaty pod wpływem zapylenia zmieniają kolor z żółtego na czerwony. Natomiast u lejkowatych, różowych, purpurowych lub białych kwiatów krzewuszki cudownej można zaobserwować pomarańczową plamkę na dolnym płatku korony, która początkowo wskazuje miejsce gromadzenia się nektaru, a w miarę przekwitania zmienia barwę na karminową. Prawdziwa sygnalizacja świetlna!


 

poniedziałek, 12 czerwca 2023

Który kwiat bije pszczoły?

W Australii i Nowej Zelandii rośnie 240 gatunków roślin z rodziny Stylidium, które… biją owady. Większość gatunków z tej rodziny jest endemiczna dla Australii. Ze środka kwiatów wystaje zakrzywiony organ, na którego końcu znajdują się pylniki. Siadający na kwiecie owad powoduje zmianę turgoru w tkankach rośliny, powodując, że organ zostaje uwolniony i z zamachem uderza pylnikami w ciało zapylacza (któremu nie dzieje się krzywda, chociaż podobno zostaje oszołomiony) obsypując go deszczem pyłku. Jednak to nie wszystko. By efektywniej przeprowadzać zapylenie krzyżowe, po pewnym czasie pylniki zamieniają się w słupki, które w taki sam sposób klepią owady – tym razem, aby zebrać pyłek. Kwiat wraca do stanu gotowości po 20 minutach od odwiedzin pszczoły. Niższe temperatury powodują wolniejszą reakcję rośliny. Gatunki zazwyczaj zapylane są przez małe pszczoły samotnice lub bujanki. Ruszające się pręciki ma rosnący w wielu polskich ogrodach berberys zwyczajny. Pod wpływem nacisku owada bardzo szybko poruszają się w kierunku słupka, obsypując pszczołę pyłkiem.


 

wtorek, 30 maja 2023

Czy pszczoły widzą w ciemności i latają w nocy?

 Zakłada się, że pszczoły nie widzą w ciemnościach, ponieważ ich oczy są dostosowane wyłącznie do widzenia dziennego. Jednak nie jest to do końca prawdą, ponieważ niektóre gatunki pszczół mogą zbierać nektar z kwiatów nocnych. Pszczoła olbrzymia i afrykańska właściwa są w stanie zbierać pokarm, jeśli na niebie widać księżyc przynajmniej w pierwszej kwadrze lub w pełni. Natomiast wyłącznie w nocy są aktywne pszczoły Megalopta atra należące do rodziny Halictidae i plemienia Auglochlorini czy gatunki zadrzechni żyjące w Indiach. Owady należące do tych gatunków i rodzin potrafią latać nawet w najciemniejsze noce i to bez światła pełni. U pszczół zdolnych do lotów po ciemku oczy złożone i przyoczka są większe niż u owadów dziennych, oczywiście w proporcji do masy ciała. Przyoczka to struktury wrażliwe na światło. Pszczoły rozróżniają natężenie światła, jego barwę i polaryzację. Pszczoły miodne bardzo rzadko latają po zachodzie słońca. Zdarza się to tylko w nagłych wypadkach np. obfitego pożytku rozkwitającego po zmroku i zazwyczaj w czasie jasnej pełni, tzw. księżyca myśliwych. Dlatego pszczelarze chcący przenieść ule robią to nocą. Gdy pszczoły wtedy wypadną z gniazda, zazwyczaj nie wzlatują, lecz wędrują po ziemi. Z tego powodu w trakcie czynności przestawiania pni warto tak naciągnąć skarpetki, by nogawki nie były wolne i nie miały dziur, bo robotnice wspinają się, gdzie tylko mogą, mając nadzieję, że wrócą do ula. Z zagadnieniem zdolności widzenia nocnego wiąże się temat poruszania się pszczół po ulu, w którym jest przecież ciemno. W gnieździe pszczoły koncentrują się na zmyśle dotyku, ponieważ w mroku wzrok jest niemal nieprzydatny. Pszczoły rejestrują ruchy powietrza i swoje położenie za pomocą narządów Johnsona – zespołów komórek czuciowych zlokalizowanych na drugim członie czułków. W 2007 roku naukowcy opublikowali badania dowodzące, że owady odbierają wibracje powietrza powodowane przez tańce werbunkowe. Pszczoły wyczuwają też położenie dołu i góry, dzięki czemu mogą budować plastry w odpowiednim ustawieniu, a za pomocą czułek i odnóży ustalać wielkość budowanych komórek. 


 

sobota, 27 maja 2023

Czy pszczoły widzą na dalekie odległości?

 Pszczoła ma parę oczu złożonych (zwanych też fasetkowymi lub mozaikowymi) składających się z pojedynczych organów zwanych omatidiami. Oprócz nich u pszczoły znajdują się trzy przyoczka, odpowiadające za rejestrację bodźców świetlnych (oczywiście oczy złożone też mają taką zdolność). Niestety – pszczoły widzą dość dokładnie kształty i kolory dopiero z niewielkiej odległości wynoszącej kilkadziesiąt centymetrów. Robotnicę można spłoszyć z odległości 70 cm. Plamki i kreski, których kwiat używa, by wskazać zbieraczce drogę do nektaru, są rozpoznawane z dystansu zaledwie kilku milimetrów, dlatego nie mają znaczenia podczas odnajdywania pożytku. 


 

środa, 19 kwietnia 2023

Posłuchajmy, co mówią pszczoły

Podobnie jak milczący ludzie, pszczoły porozumiewają się raczej gestami ruchem czy „tańcem”. Pszczelarz, który kocha swoje owady, potrafi bardzo wiele zrozumieć z tego, co „mówią”. W czasie sezonu pszczoły bardzo ciężko pracują i jak to bywa mają też wypadki przy pracy. Na przykład, pracując do późna, nie zdążą wrócić do ula. Rano taka pszczoła może leżeć koło ula jak martwa. Jeśli jest rzeczywiście martwa lub chora, okaleczona, stara czy zatruta żadna z „sióstr” nie przyjdzie jej z pomocą. Lecz jeśli jest tylko osłabiona lub wygłodzona i po udzieleniu wsparcia może być jeszcze w ulu użyteczna natychmiast inna pszczoła nakarmi ją i obie zabiorą się do pracy. Gdy pszczoły są w niebezpieczeństwie, przyzywają pszczelarza. Kiedy np. następuje atak mrówek owady te wydają specjalne dźwięki, rodzaj rozpaczliwego sygnału, który dobry właściciel słyszy i rozumie. A gdy udzieli pszczołom pomocy, dziękują mu radosnym tańcem. Pszczelarze potrafią też słyszeć, jak rozmawiają ze sobą młode królowe przed wyjściem ze swoich celek. Najwyraźniej słychać to przed zachodem słońca. Z tych rozmów doświadczony pszczelarz potrafi nawet ocenić, ile pojedynczych rojów opuści ul. Pszczoły nie lubią szukać nowego domu, są przywiązane do swojego ula. Ale gdy robi się w nim zbyt ciasno, duszno i gorąco wiedzą, że muszą sobie jakoś poradzić i pewnie liczą na pszczelarza, że im to ułatwi, że je zainstaluje w nowym „domu”. Chcąc opuścić ul, zawiadamiają o tym pszczelarza wcześniej, żeby mógł im ten nowy dom przygotować. Wykonują więc specjalny taniec, który pszczelarze nazywają ósemkowym. Odbywa się on od wczesnego ranka przez cały dzień, aż do wieczora. Wychodzą z ula 2—3 pszczoły i zamiast lecieć do pracy po zbiory, wędrują w górę po ścianie ula niedaleko wyjścia, skręcając w prawo, robią drogę nieomal dokładnie w kształcie leżącej ósemki i wracają do wejścia. Potem inna para lub trójka powtarza to samo, ale na lewo. I tak przez cały dzień. Tam gdzie są młode matki, tam początek sezonu wita ul koncertem o specjalnym, delikatnym brzmieniu. Odbywa się to w okresie do pierwszych dni sierpnia. Dotąd nie wiadomo w jaki sposób powstają te charakterystyczne dźwięki. Doświadczeni pszczelarze nieraz mówią, że „rozmawiają” ze swoimi pszczołami i że obie strony doskonale się rozumieją. Ale... aby człowiek mógł rozumieć pszczoły, być ich przyjacielem musi je pokochać. One odwzajemnią mu się z nawiązką. Pszczoły potrafią być ogromnie wdzięczne. Zresztą załóżcie ul, pasiekę, choćby na działce pracowniczej, a przekonacie się sami!


 

niedziela, 16 kwietnia 2023

Gdy pszczoły chorują ... cd

Bywa, że i dzięcioł dobierze się do ula, ale zwykle wtedy, gdy ten jest już spróchniały. Wykuwa w nim dziury i jak jest okazja wyjada pszczoły. Czasem jaskółka złapie pszczołę w locie, czasem dzierzba, a nawet wróble, pliszki, muchołówki i inne, ale raczej im się to zdarza rzadko. Z ssaków najbardziej niebezpieczne dla pszczół są nie tyle myszy, co podobne do nich, o spiczastym łebku, mniejsze zębielki. Potrafią one wcisnąć się zimą do ula przez taką szparkę, przez którą mysz nie przejdzie, a potem chwytają zimujące w kłębie pszczoły i zjadają ich mięsiste tułowia. A więc... także i zimą pszczelarz musi zaglądać do pszczół i pilnować ich bezpieczeństwa, zdrowia i spokoju. Mrówki potrafią w ulu wywołać klęskę, jeśli się np. osiedlą między jego ściankami. Nie dość, że wciąż niepokoją pszczoły, ale i wyjadają im miód. Trzeba wylewać na gniazda wrzątek, podkładać karbid i usuwać szkodniki z pobliża uli. Za miodem przepada też nasza piękna ćma nocna, zwana trupią główką. Wciska się wieczorem i nocą do ula i wysysa miód z plastrów. Zwykle jednak ginie przez swoje łakomstwo, bo pszczoły żądlą rabusia na śmierć. Inne ćmy, jak motylica lub tzw. mól barciak oraz barciak mniejszy, grasują wokół ula, by wieczorem lub w nocy wcisnąć się przez jakąś szczelinę. Wygryzają tam chodniki w woszczynie, niszcząc plaster. Gąsienica motylicy nieraz bardzo sprytnie chowa się w ulu, by tam się przepoczwarczyć. Jasne, że i tu człowiek może pomóc pszczołom, jeśli chce i umie. Zatrucia „chemią” bywają bardzo groźne. Opryski potrafią wytruć wszystkie pszczoły. To prawda, że sądy przyznają wówczas pszczelarzom poważne odszkodowania, bo wliczają nie tylko wartość roju, ale i pożytków, które przyniosłyby pszczoły, gdyby żyły, wraz z wartością zapylania. Inna sprawa, że pszczelarz wolałby nie otrzymywać tych pieniędzy, nie procesować się, tylko mieć żywe, zdrowe owady. Ale dzięki poważnym odszkodowaniom „truciciele” bardziej się liczą z pszczołami. Gdyby przestrzegano prawa, a w tym wypadku ustawy w sprawie opryskiwań i ochrony pszczół i pszczoły byłyby żywe, zdrowe, i rośliny w porę oraz odpowiednio opryskane. Np. w lipcu, gdy opryskuje się ziemniaki przeciwko stonce, łatwo byłoby zatruć pszczoły, które latają nie do ziemniaków, ale do ognichy, która jako chwast nieraz otacza kartofliska. Ustawa nakazuje ściąć kwiaty przed opryskami. Wówczas pszczoły nie będą miały do czego przylatywać i oprysk im nie będzie mógł zaszkodzić. Transport to jeszcze jeden kłopot pszczelarzy. Trzeba przecież ule dowozić na pola pełne kwiatów, co wcale nie jest takie proste. Ule to przecież nie puste beczki, ale mieszkania tysięcy żywych i to żądlących owadów. Z nimi zresztą pszczelarze dają sobie radę, gorzej ze zdobyciem odpowiedniej ciężarówki, platformy przyczepnej itp. Na szczęście, już dziś na ogół gospodarze wiedzą, że pszczoła zapylając, podnosi plon i zapraszają pszczelarzy na swoje pola, np. rzepaku, czy do sadów. Obecnie również płaci się pszczelarzom za to, że przywożą swoje ule, na cudze pola. 


 

 

wtorek, 11 kwietnia 2023

Gdy pszczoły chorują...

Laikowi nie przyszłoby pewnie na myśl, że pszczoły mogą ciężko chorować, że czyha na nie mnóstwo chorób, szkodników i wrogów. Choroby dzieli się na choroby czerwiu i pszczół. Do pierwszej grupy należą: zgnilec złośliwy, kiślica, czyli zgnilec łagodny, zaraza woreczkowa, grzybice i inne. Już same nazwy mogą budzić grozę. A są jeszcze przecież choroby pszczół: paratyfus, rozpadnica, zaraza zarodnikowcowa, pełzakowa, roztoczowa, muszyca pszczół dorosłych, inwazja larwy oleicy, inwazja wszolinki, biegunka, zwana też zaperzeniem, choroba majowa. No i oczywiście te nieszczęsne zatrucia spowodowane chemią. Od 1980 r. pojawiło się u nas nowe,groźne schorzenie pszczół, o nazwie warroza. Powodują ją roztocze rodzaj maleńkich kleszczy, które niszczą tak czerw, jak i pszczoły. Warroza przyszła do nas z ZSRR i opanowała wszytkie wschodnie województwa oraz województwo skierniewickie. Do tej pory nie ma na nią sposobu. Stosuje się tylko półśrodki. Wśród chorób czerwiu wymieniono krótko „grzybice”. Ale jakież dramaty kryją się za tym jednym słowem! Grzybica, zwana wapienną według wielu lekarzy weterynarii, specjalistów od chorób pszczelich opanowała ok. 70% uli. I oto Zakładowe Laboratorium Badawcze „Polfa” wynalazło środek, znakomicie ją zwalczający. Lek ten, jako pochodną polifunginy, nazwano askocydyną. Jest ona polskim opatentowanym wynalazkiem, a patent ten zakupiło wiele państw, m. in. nawet Stany Zjednoczone, które nieczęsto interesują się obcymi lekami uważając, że mają przecież wspaniale rozwinięty własny przemysł farmaceutyczny. Przy okazji odkrycia, czy raczej stworzenia askocydyny znaleziono też podobny lek dla ludzi, który nieraz w ciągu kilku godzin usuwa grzybice, np. pleśniawki jamy ustnej. Chorobą najbardziej rozpowszechnioną wśród pszczół jest zaraza zarodnikowcowa. Pszczelarze na ogół ją lekceważą, bo nie daje jakichś widocznych, katastrofalnych szkód. A wg prof. Woyke nie ma w Polsce pasieki, w której by nie występowała. Powoduje ją zarodnikowiec, pełzak, który wytwarza zarodniki. Przez tę „nosemę” pszczoły żyją o kilka do kilkanaście dni krócej. Niby nic, a jednak... Otóż wiosną podzielono pasiekę złożoną z 24 pni na 2 grupy. Obie grupy podkarmiano syropem, z tym że grupa pierwsza otrzymała fumigalinę, lekarstwo, które leczy pszczoły z „nosemy”. A potem, gdy zakwitły maliny, wywieziono obie grupy, na zbiór nektaru. I oto, od grupy nieleczonej uzyskano 160 kg miodu, a od grupy pszczół leczonych ok. 280 kg, czyli 69% więcej. To jest o 9 kg miodu więcej z każdego roju. Można sobie policzyć. Ponoć w Polsce mamy obecnie ok. 2 min pni. Gdyby tylko połowę leczono fumigałiną, to uzyskano by 9000 ton miodu więcej. Pomnóżmy tę ilość przez bardzo wysoką cenę tego produktu, a otrzymamy prawie astronomiczne sumy. Pszczelarze leczcie wasze pszczoły fumigałiną! Będzie więcej miodu prawie bez kłopotów. Na tym nie koniec, bo są jeszcze przecież liczne szkodniki i wrogowie pszczół. Na przykład: barciel pszczeli, taszczyn, szerszenie i osy, łowikowate, ropuchy, ptaki i ssaki. Ropucha poluje wprawdzie w pasiece na pszczoły, ale zjada głównie sztuki chore, więc w pewnym sensie dba o higienę. Poza tym jest pożyteczna, ponieważ poluje na szkodniki. Z ptaków skądinąd pożyteczne i śliczne sikorki potrafią w okresie zimy i głodu tak długo pukać w ściankę ula koło wylotu, aż się w nim ukaże pszczoła. Wtedy ją porywają i zjadają na najbliższym drzewie, a potem zachęcone, powtarzają to od nowa. Ale zbierają też wyrzucony z ula martwy czy chory czerw, czyli podnoszą higienę w jego otoczeniu. CDN ...


 

wtorek, 4 kwietnia 2023

Nowoczesne pszczelarstwo - Uczyć się polskiego...

Nic też dziwnego, że na jednym ze zjazdów Międzynarodowego Stowarzyszenia Naukowców-Pszczelarzy w Londynie dyrektor tej organizacji, dr Eva Crane, powiedziała, że: „... aby móc się orientować w najnowszych osiągnięciach apiologii, trzeba uczyć się i znać język polski”. W Puławach pracuje inny nasz wybitny naukowiec-pszczelarz prof. Leon Bornus. Jest on jednym ze światowej sławy znawców w sprawach zapylania roślin. To on głosi powtórzmy że korzyści z funkcji zapylających pszczół są szesnasto- a nawet dwudziestokrotnie większe, niż z otrzymywania miodu i innych produktów pszczelich. Potwierdzają to różne światowe sławy. Mgr Franciszek Osiak, lubelski antykwariusz, jest jednym z wybitnych znawców historii pszczelarstwa w Polsce i autorem wielu publikacji z tej dziedziny. Podręczniki prof. dra Leonarda Webera zna nieomal każdy pszczelarz i na nich uczy się postępowania z tymi owadami. Nie mniej sławny pszczelarz polski to Stanisław Brzósko. Można by zresztą tu wymienić całą litanię nazwisk wybitnych naszych pszczelarzy, nie sięgając daleko w przeszłość, a tylko rozglądając się wśród naukowców z tej dziedziny, aktualnie pracujących. Trzeba więc zgodzić się z tym, co powiedziała dyrektor Międzynarodowego Stowarzyszenia Naukowców Pszczelarzy. Gorzka jest jednak inna myśl: polskie osiągnięcia naukowe w dziedzinie apiologii są znaczne i to na światową skalę ale... mamy coraz mniej pszczół i miodu. Dlaczego? 


 

czwartek, 30 marca 2023

Nowoczesne pszczelarstwo - „Nadsamce’' prof. 'Woyke

Prof. Woyke nie dawał za wygraną. Postanowił sam wyhodować trutnie diploidalne. Wprawdzie z 700 larw udało mu się uzyskać zaledwie 3 żywe samce, ale były one słabe i niemrawe. Mimo to pierwszy raz na świecie powstał zupełnie nowy typ trutnia. Profesor powtarzał więc te eksperymenty i badał wyniki hodowli. Nowy typ trutnia miał podwójny garnitur chromosomów, a więc był niejako „nadsamcem”. Wreszcie też odkryto, że larwy trutni diploidalnych wydzielają substancję „kanibalizmu”, która jest przyczyną zjadania ich przez pszczoły. Coś ala kamikadze. Ale skóra larw tę samobójczą substancję wydziela tylko w tym pierwszym dniu po wylęgnięciu się z jajeczka. Chroniąc więc owe larwy przez ten niebezpieczny okres można zapewnić im dalszy żywot, a przede wszystkim dalszy ich wychów przez pszczoły. Ale jakież pełne niespodzianek i rozczarowań jest życie badacza. Okazało się, że choć nowe trutnie mają okazałe narządy kopulacyjne, to jądra maleńkie. Podczas gdy zwykły samiec produkował 10 - 11 milionów plemników, to supersamiec 1,5 miliona. Do tego wszystkiego Profesor spotykał się jak dawniej Dzierżoń z niewiarą w swoje osiągnięcia. Ale czy prawdziwego naukowca odkrywcę mogą takie rzeczy zniechęcić? Profesor Woyke marzył: co by to było, gdyby udało się wyhodować od unasienionej nadsamcem matki potomstwo o potrójnej liczbie chromosomów?! Więc dalej, drogą selekcji i krzyżówek, starał się usunąć tę jedną, niekorzystną cechę. Przecież w Brazylii pszczoły afrykańskie mają wystarczająco duże jądra. Nadają się więc do „poprawienia” jego trutni. Do Brazylii 26 rojów pszczół afrykańskich sprowadził w 1956 r. prof. Warwick Kerr genetyk, który chciał skrzyżować je z pszczołami miejscowymi, pochodzenia europejskiego. Afrykańskie pszczoły są nadzwyczaj pracowite, nieraz oblatują kwiaty i nocą, i w deszcz, ale też słyną ze złośliwości i agresywności. Może właśnie dzięki tym cechom uchowały się w Afryce, broniąc użądleniami i masowym atakiem swojego dobytku. Profesor Kerr wiedział o tym dobrze. Ale inni pszczelarze nie. I znalazł się ktoś, kto „nie mógł patrzeć'' co później zeznał jak profesor Kerr poogradzał swoje pszczoły specjalnymi siatkami, kratami oraz innymi zabezpieczeniami, i... wypuścił wszystkie 26 rojów. Z pomocą policji udało się wyłapać 6, ale reszta stała się... początkiem nieszczęść Brazylii. Pszczoły afrykańskie poczuły się w tym kraju wyjątkowo dobrze, I tak jak kiedyś króliki w Australii rozmnażały się w zawrotnym tempie. Dość powiedzieć, że w ciągu roku jeden rój afrykanek wydaje ok. 20 nowych pni i więcej, a te rzecz jasna mnożą się dalej. Brazylię więc szybko „zalała” lawina tych żądlących owadów. Gnieżdżą się wszędzie na wsi i w miastach: na drzewach, krzewach, strychach domów, załamkach murów i skał. Odbywają wędrówki po 300 km rocznie, m. in. także i ku północy. W dodatku rabują miód pszczołom europejskim, najczęściej napadając nocą na ich ule. Przy okazji krzyżują się z nimi, ale to nie osłabia ekspansji „afrykanek” . Stany Zjednoczone poczuły się zagrożone i wyasygnowały środki na powstrzymanie tej inwazji. Próby jak dotąd okazały się niezbyt skuteczne. A profesora Woyke zaproszono do Brazylii, gdzie prowadził swoje badania. Następnie „sprowadził” afrykańskie pszczoły do Polski. Ale, nauczony doświadczeniem prof. Kerra, strzegł ich „jak oka w głowie”. Zresztą uważa, że ta rasa pszczół nie miałaby w naturalnych warunkach polskiego klimatu szans przezimowania, gdyż jest u nas za zimno. Ale najważniejsze krzyżowanie naszych pszczół z afrykańskimi nie daje pozytywnych rezultatów, jądra trutni nie powiększają się. Więc dalej się pracuje nad krzyżówkami, aby otrzymać okazy o zwiększonej produkcyjności „potrójną” pszczołę! Pracowitą, jak afrykanki brazylijskie, a poczciwą, jak naszą „pszczółka Maja”. Tymczasem sława polskich pszczelarzy uczonych tak rośnie, że tych najwybitniejszych wprost trudno spotkać. Są bowiem zapraszani, by podnosili pszczelarstwo w innych krajach. Prof. Woyke np. zjeździł już nieomal cały świat. Kilka lat pracował nawet w Gwinei i w Salwadorze. Ponieważ poznał „wszystkie pszczoły świata”, pracuje teraz nad książką Dookoła pszczelarskiego świata, ale tylko w bardzo rzadkich, wolnych chwilach. Zapowiada się ona wprost sensacyjnie. Oto mały przykład. Jest taki kraj na świecie, gdzie słodkich owoców ludzie mają w bród. Więc nie poszukują słodyczy, a miód jest im obojętny. Potrzebują natomiast białka. I okazuje się, że i tego produktu potrafią dostarczać pszczoły. Otóż, co miesiąc wybiera się tam z uli połowę czerwiu. Po przyprawieniu i odpowiednim przygotowaniu powstaje z niego wcale niezłe białkowe danie. Prof. Woyke też go próbował. A tymczasem dalej kieruje pracami na SGGW-AR.


 

środa, 29 marca 2023

Nowoczesne pszelarstwo - Znikające larwy

Wiadomo było, że w hodowli pszczół osiąga się zazwyczaj najlepsze rezultaty wtedy, gdy kojarzy się pszczoły czystych linii. Te zaś uzyskuje się przez kojarzenie osobników blisko spokrewnionych. Toteż prof. Woyke uzyskał potomstwo, sztucznie unasieniając siostry matki przez bratatrutnia. Z tego „kazirodczego” związku z połowy jaj rozwinęło się potomstwo, a z połowy nie. Jak zwykle przypisywano to degeneracji. Zresztą różni autorzy różnie to tłumaczyli. Na ogół obwiniano pszczoły, że usuwają 50% nie rozwijających się jaj. Ale tych „usuwanych jajeczek” prof  Woyke jakoś nie mógł nigdzie znaleźć ani w ulu, ani poza nim. Po dalszych obserwacjach, bardzo skrupulatnych i pomysłowych doświadczeniach, doszedł do wniosku, że znikające larwy były larwami trutni. A jaja, z których się wylęgły, matka składała nie do komórek trutowych większych, ale do komórek dla robotnic, gdyż te jaja trutowe były zapłodnione. I oto nowe odkrycie! Okazało się, że trutnie mogą również powstawać z jaj zapłodnionych! Było to równocześnie jakby zaprzeczenie i uzupełnienie wniosków, do których doszedł Dzierżoń 120 łat wcześniej. Prof. Woyke tłumaczy*: „larwy trutni” , pochodzące z matki kojarzonych krewniaczo, zawierają podwójną liczbę chromosomów i produkują plemniki z takąż liczbą. Jest to zjawisko występujące niezwykle rzadko w świecie zwierząt. Osobniki takie odznaczają się wydatnie zwiększoną żywotnością i mają duże wartości hodowlane” . Zjawisko to wykorzystywano wielokrotnie, ale jak dotąd w świecie roślinnym. Dzięki tzw. poliploidom, czyli zwiększonemu garniturowi chromosomów, wyhodowano np. nowe odmiany roślin, plonujące wielokrotnie wyżej niż odmiany mateczne. I tak powstały nowe, niezwykle plenne odmiany ryżu, kukurydzy, pszenicy, bawełny czy pomidorów. Ale co się dzieje z larwami trutni z zapłodnionych jaj, czyli trutniami diploidalnymi? Prof. Woyke obserwował to przez szklaną ściankę ula. Otóż, przez pierwsze 6 godzin po wykluciu się młode robotnice karmią je tak jak wszystkie inne larwy. Ale po pewnym czasie widocznie zorientowane, że „coś jest nie w porządku” wchodzą do komórek i po prostu pożeraj


ą żywcem te niepotrzebne w ulu stworzenia. Profesor próbował robotnice zmylić. Przeniósł larwy trutni z zapłodnionych jaj do komórek trutni. Ale pszczoły nie dały się nabrać i oszukać, bo również stamtąd wyjadły niepotrzebne im larwy. 

 

niedziela, 26 marca 2023

Nowoczesne pszczelarstwo - Jedna matak, ojców wielu

Prof. Woyke zaobserwował, że matkę pszczelą zapładnia nie jeden, ale 8 - 10 trutni. Było to rewelacją. A zaczęło się od tego, że pracując nad sztucznym unasienianiem matek pszczelich prof. Woyke zbadał „pannę młodą” już po locie godowym i zorientował się, że miała więcej plemników, niż mógł jej przekazać jeden samiec. Po dalszych doświadczeniach okazało się, że do zapłodnienia matki przyczynia się kilku ojców. Tak więc, robotnice nie tyle są siostrami, co zróżnicowanym potomstwem wielu ojców i jednej matki. Doborem samców rządzi zresztą przypadek. Wcale nie są to trutnie najwartościowsze czy najokazalsze. Do prawdy tej dotarto właśnie dzięki pracom nad sztucznym unasienieniem przy doborze samców o najwspanialszych cechach, z najlepszych rojów czy ras.


 

niedziela, 19 marca 2023

Nowoczesne pszczelarstwo

Tradycje naukowych badań pszczelarskich nie zaginęły w Polsce a nawet mamy w tej dziedzinie osiągnięcia na światową skalę. Wybitną postacią jest prof. dr hab. Jerzy Woyke z SGGW-AR w Warszawie. Mówi się o nim, że nie tylko jest kontynuatorem prac Dzierżonia, ale i dorównuje mu rozmachem w docieraniu do prawdy i odwagą jej głoszenia. Cieszy się najwyższym autorytetem wśród pszczelarzy świata, odkrył bowiem kilka nieznanych prawd o pszczołach i wciąż pracuje nad nowymi.


 

sobota, 18 marca 2023

Bartnictwo w Polsce - Dzierżoń i nowa epoka!

Czy można powiedzieć, że ks. Jan Dzierżoń rozpoczął nową epokę pszczelarstwa? W pewnym stopniu tak. Wprawdzie już przed nim, ok. 1784 r., Szwajcar F. Huber skonstruował ul, zwany książkowym, który potem jeszcze ulepszali Włosi, Anglicy, Rosjanie i inni, ale Dzierżoń stworzył nie tylko ul „nowoczesny”, ale rozpoczął okres w pszczelarstwie, zwany „dzierżonizmem”. Urodził się we wsi Łowkowice, do której prowadzi aleja lipowa, posadzona ku czci tego światowej sławy pszczelarza. Oto co pisze on sam o sobie: „Od dzieciństwa miałem wielkie zamiłowanie do pszczół, których ojciec trzymał kilka pni w rozpowszechnionych na Śląsku, przeważnie stojących kłodach. W przyglądaniu się niestrudzonej pilności i pełnej artyzmu budowie znajdowałem zawsze największe zamiłowanie. W obserwowaniu przyrody, a przede wszystkim pszczół, badaniu cudownego życia znajdowałem największą przyjemność i dlatego wybrałem zawód, który mi to umożliwiał”. A był księdzem nietypowym. Mawiano: „ludzie szli do kościoła, a ksiądz do pasieki”. Gospodarzył w swoich Łowkowicach na 20 ha zakupionej ziemi. Sprowadził pszczoły z Włoch, znane wówczas z wielu zalet i krzyżował je z miejscową rasą. Nawiązał Dzierżoń do zapomnianego wynalazku starożytnych Greków, którzy w górnej części ula umieszczali płytki, ułatwiające wyjmowanie plastrów. Więc i on wprowadził ruchome listewki z początkami budowy pszczelej. Dzięki temu można było wyjmować plastry po uprzednim odcięciu i dowolnie przestawiać je w ulu. Czyli, uruchomił gniazdo pszczele. Odtąd można było stwarzać sztuczne roje, przenosząc plastry wiszące na listwach do nowych uli, można było badać matki, choroby czerwiu, kontrolować zapasy na zimę i ponadto co najważniejsze obserwować i poznawać tajniki życia pszczół. Dworek w którym przez 22 lata mieszkał i pracował ten niecodzienny pszczelarz stał się siedzibą Stacji Hodowli i Unasieniania Matek Pszczelich w Łowkowicach. Tak uczczono jego pamięć. Poświęcono mu też „Izbę Pamięci”, w której zachowano meble, urządzenia i inne pamiątki. W Muzeum, w pobliskim Kluczborku, znajdują się bogate materiały biograficzne i wiele pamiątek po „proboszczu pszczół”. Oto co pisał m. jn .: „Co do mojej narodowości, jestem oczywiście jak już samo moje nazwisko mówi Polakiem z urodzenia”. W ten sposób niweczył nadzieje Niemców, którzy chcieli przypisać mu swoją narodowość. Mieszkając wówczas pod zaborem niemieckim, większość prac musiał pisać w tym języku, chcąc by były drukowane w wychodzących ówcześnie pismach fachowych i by miały szeroki zasięg w świecie. Franciszek Dzierżoń, bratanek Księdza, który z nim mieszkał i w latach międzywojennych przekazał Polsce pamiątki po stryju, podkreślał, że rozmawiał z nim zawsze po polsku „ani słowa po niemiecku”. W 1845 r. Dzierżoń ogłosił po 20 latach obserwacji życia pszczół teorię o dzieworodnym pochodzeniu trutni. Stwierdził po raz pierwszy w świecie, że matka pszczela składa do mniejszych komórek jajeczka zapłodnione, z których legną się robotnice, a do komórek większych niezapłodnione, z których lęgną się trutnie, czyli samce. Jako jedyną doskonale rozwiniętą samicę w ulu uznał królową, a wiedział również, że gdy tej matki zabraknie, to samiczki robotnice też potrafią dzieworodnie składać jajeczka, z których wylęgają się jedynie trutnie. Naturalnie, że jak to w życiu bywa początkowo jego doniesienia, będące jakże rewelacyjną nowością, spotykały się z burzliwą krytyką, a nawet z oburzeniem. „Prędzej ziemia się zatrzyma w biegu mówiono niż nauka uzna hipotezę o dzieworództwie” ... Pszczeli proboszcz się nie ugiął, choć prześladowały go władze pruskie, a kościół obłożył ekskomuniką, gdyż nie uznawał dogmatu o nieomylności papieża. Ale jego sława rosła. Do Łowkowic zjeżdżali uczeni, nie tylko pszczelarze, z różnych stron świata. Zapraszano go na liczne zjazdy i kongresy, nadano wiele odznaczeń i wieńców laurowych, otrzymał też masę listów dziękczynnych. Uniwersytet w Monachium nadal Dzierżoniowi tytuł doktora honoris causa i wreszcie został uznany największym autorytetem w dziedzinie pszczelarstwa na świecie. W 1906 r. na kilka miesięcy przed śmiercią doczekał się pełnej chwały. Otóż kongres przyrodników w Marburgu, poświęcony teorii dzieworództwa, potwierdził jego odkrycie uchwałą w brzmieniu: Hipoteza o partenogenezie odpowiada prawdzie. Dzierżoń swoimi pracami stworzył podwaliny przyszłych osiągnięć hodowlanych i selekcyjnych w pszczelarstwie, a także przyczynił się do budowy coraz to bardziej ulepszanego ula. W 1851 r. Berlepach dodał do listewki Dzierżonia jeszcze trzy beleczki i tak powstała ramka. Inny polski pszczelarz Dolinowski w latach pięćdziesiątych zbudował ul ramowy, który siał się prototypem uli polskich, dostępnych od góry. W 1865 r. wynaleziono miodarkę, która umożliwiła wydostawanie miodu z plastrów bez ich niszczenia. Dzięki przeróżnym ulepszeniom i innowacjom zbierano coraz więcej miodu. Na przykład, z jednego ula tradycyjnego wydostawano średnio tylko 4,7 kg miodu, z ula ramowego 6,5 kg, choć w dobrych latach nawet 8 - 10 kg miodu.


 

czwartek, 16 marca 2023

Bartnictwo w Polsce - Ul i pasieka

Oba te wyrazy są pochodzenia słowiańskiego. Wyraz ul oznaczał pierwotnie każde wydrążenie, a pasieka miejsce posieczne, czyli wyrąbane w lesie. Widocznie początkowo ustawiano ule na wyrębach. Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie Kazimierz Moszyński jeden z najwybitniejszych polskich etnografów - tak opisuje przejście z bartnictwa do pasiecznictwa: „O ile burza wywróciła lub złamała drzewo bartne nie psując jednak barci, wtedy część pnia zawierającego dziuplę wyrąbywano toporem, oddzielając ją z obu stron od pozostałego pnia. Na tej drodze powstał pierwszy ul, który starano się umieszczać w warunkach zbliżonych do normalnych, to znaczy wśród konarów drzew na rozmyślnie wbitych w drzewo spicach, uważano bowiem, że pszczoły chętnie osiadają w ulach osadzonych wysoko... Poczęto umyślnie walić puste drzewa i wyrabiać z nich puste ule”. W XIII w. już spotykano na terenie Polski gdzieniegdzie pasieki, składające się z kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu uli. Na przykład, w czasie najazdu Bolesława Wstydliwego w 1271 r. na posiadłości biskupa wrocławskiego zniszczono w dwóch gospodarstwach po 40 uli, a w kilku innych po 5 do 20 uli. Nieraz sołtysom przy zakładaniu wsi nadawano prawo wyrębu 20 - 60 drzew z przeznaczeniem na ule. W 1614 r. w Zamościu ukazał się podręcznik Walentego Kęckiego: Nauka koło pasiek. Nieco wcześniej na Śląsku, wydano podręcznik pszczelarstwa Jakuba Nickela ze Szprotawy. Kęcki zalecał zakładanie pasiek z tzw. stojaków, czyli stojących kłód drzewnych podobnych do barci. Radził też, by zastąpić podkurzacze gliniane stosowane powszechnie, a zwane „garnkami” - „laterniczkami” , czyli podkurzaczami metalowymi. Trzymano też wówczas pszczoły w tzw. koszkach, czyli ulach plecionych, ale trzeba powiedzieć, że te metody były wciąż jeszcze bardzo prymitywne. Dopiero pod koniec XVIII w. i na początku XIX w. zaczęły zachodzić radykalne zmiany w technice pasieczniczej. Nie tylko na świecie, ale i u nas.


 

niedziela, 5 marca 2023

Bartnictwo w Polsce - Zanikanie bartnictwa

Z jednej strony bartnictwu groziły coraz to rozszerzające się pola orne, a z drugiej przemysł leśny. Wycinano najokazalsze drzewa na budownictwo, na eksport, na sprzedaż i coraz trudniej było znaleźć odpowiedniej grubości pnie. Właściciele lasów usuwali z nich powoli bartników. Już Zygmunt Stary nakazał przepędzić ich z Puszczy Niepołomickiej, gdyż zaprószyli ogień i spowodowali groźny pożar. Wojny przypadające na połowę XVII w., pociągając za sobą ogromne zniszczenia spowodowały, że z bartnictwa zaczęto powoli przechodzić na pasiecznictwo. Proces ten ciągnął się aż do ok. połowy XIX w W XIX w. wydano ustawy, zabraniające uprawiania bartnictwa. Chodziło tu o ochronę drzewostanu. Taką ustawę wydał rząd pruski dla Prus Królewskich w 1820 r., a w 7 lat potem podobną rząd Królestwa Polskiego. Inną przyczyną upadku bartnictwa były też wysokie podatki, które sprawiały, że zajęcie to stało się nieopłacalne. Do połowy XIX w. było 4200 barci, ale już w 1858 r. tylko 750 na terenie całej ówczesnej Polski. Na Kurpiowszczyźnie, słynnej z bartnictwa, w 1910 r. było zaledwie 6 pustych barci, a w Borach Tucholskich 4. Organizacje, sądy bartne itp. przestały istnieć. Były już niepotrzebne.


 

sobota, 4 marca 2023

Bartnictwo w Polsce - Prawa bartne

W czasie późnośredniowiecznym bartnictwo zdecydowanie rozkwitło. Powstawały więc różne prawa, porządkujące tę dziedzinę. Początkowo każdy większy kompleks dóbr królewskich czy magnackich, gdzie znajdowały się puszcze i kwitło bartnictwo, miał swoje własne rozporządzenia i ustawy. Stąd na różnych terenach Polski były różne organizacje bartne i różna nomenklatura fachowa. W 1401 r. w Warszawie Janusz I, książę mazowiecki wspomina w swoim statucie o prawach bartniczych, obowiązkach i przywilejach właścicieli pszczół oraz o daninach w miodzie i wosku, które musieli składać księciu. Już wtedy na Mazowszu istniały specjalne prawa i urzędy bartnicze, ale opierały się głównie na prawach zwyczajowych. W 1616 r. ukazało się szacowne dzieło pod tytułem: Porządek prawa Bartnego wedle starożytnego zwyczaju i dawnych ustaw potocznych. Spraw Bartnych z pośrodka Bartników uchwalony i wydany, najwięcej dla nowych młodych i swej woli używających bartników spisany roku pańskiego 1616. Na ogół podstawową jednostką bartną był tzw. bór inaczej „oblina”. Składał się zazwyczaj z 60 drzew bartnych, ale rozrzuconych na przestrzeni wielkiego lasu. Przy tym do boru musiały też należeć polany leśne, pełne kwitnących roślin, aby pszczoły miały z czego zbierać miód. Bór należał zwykle do jednego właściciela bartnika, który oznaczał swoje drzewa barcie znakami bartnymi, tzw. „cisnami”. Bór był dziedziczny, ale właściciel mógł swoje prawa do boru, czyli obliny, sprzedać. Wtedy zrzekał się nie tylko barci, ale oddawał także i narzędzia bartne nowemu właścicielowi. Nieraz osady bartne stawały się zaczątkiem nowej wsi. W późnym średniowieczu powstały samorządy bartne ze starostwem i sądem, a niektóre z nich przetrwały nawet do XIX w., np. na Kurpiach. Prawa bartne były surowe, nieraz wręcz okrutne. Najcięższą karę „gardłową” przez powieszenie, wydawał sąd bartny dla złodzieja złapanego na gorącym uczynku kradzenia miodu czy całej barci. Wyrok wykonywał kat z najbliższego miasteczka albo... dwu bartników, z których każdy musiał dotknąć stryczka, aby na niego nie spadła niesława wieszania i odium rodziny. Gdzieniegdzie prawo bartne było jeśli to możliwe jeszcze sroższe. Stosowana była straszna kara „wyciskania kiszek”. Fabian Sebastian Klonowie w satyrycznym poemacie Worek Judaszów tak m. in. pisze: Robotę pszczelą swą praktyką wiejską zowią świętym brzemieniem i rosą niebieską, więc też pszczelne złodziejstwo i miodowych dzierii wydzieranie nasz bartnik świętokradztwem mieni I śmiercią Judaszową niebożęta schodzą, gdy się srogim przykładem kolo drzewa wodzą. Kiszki wypatroszywszy, onę barć sosnową i żałośnie opasują straszliwą osnową. Inna sprawa, że choć kary były surowe, ale i uczciwość niezwykła. Pszczelarze np. przez długie lata nie musieli składać przysięgi w sądach, bo i bez niej wiedziano, że mówią prawdę. Bartnikom ufano. Sądy bartne zbierały się i obradowały jesienią. Zwykle wówczas załatwiano większość spraw spornych, dokonywano kupna i sprzedaży boru, całego lub tylko poszczególnych barci. Najczęściej musiano rozstrzygać sprawy naruszenia granicy bartnej, wydarcia roju, podcięcia barci lub zrąbania drzewa bartnego. Rozwijało się rolnictwo, wycinano puszcze pod pola orne i w ten sposób powoli, od XVI w. począwszy zaczęła hodowla pszczół podupadać. Ale póki co prawo bartne działało. A od wyroku sądu nie było apelacji. Czasem karą była swoista banicja. Wywołanie z puszczy, czyli wypędzenie bartnika z bractwa, za popełnione wykroczenie. Te jesienne dni sądzenia zwano rokami bartnymi. Pośrednikiem między bartnikami a królewskim starostą grodowym był starosta bartny. Miał do pomocy podstarościego. Bartnicy sami wybierali sędziego i pisarza, który prowadził księgi


 

niedziela, 26 lutego 2023

Bartnictwo w Polsce - Daniny i eksport

Z jednej barci uzyskiwano przeciętnie 10 - 12 1, czyli mniej więcej 15 - 18 kg miodu. Ale niewiele z tego zostawało u bartnika. Był on bowiem zobowiązany do składania z miodu daniny, która stanowiła połowę, a często i 3/4 całej „produkcji”. Właściciele borów z miodu otrzymywanego od bartników na ogół robili miód pitny albo też sprzedawali za granicę. W średniowieczu skóry upolowanej zwierzyny oraz miody stanowiły główny produkt eksportowy. Z wosku poza jego używaniem do celów odlewniczych wytapiano świece i przeznaczano do wyrobu pieczęci, na które było duże zapotrzebowanie. Mniejsze ilości wosku brano także do wyrobu tabliczek do pisania. Te służyły uczniom i kancelistom-pisarczykom jako brudnopisy.