środa, 19 kwietnia 2023

Posłuchajmy, co mówią pszczoły

Podobnie jak milczący ludzie, pszczoły porozumiewają się raczej gestami ruchem czy „tańcem”. Pszczelarz, który kocha swoje owady, potrafi bardzo wiele zrozumieć z tego, co „mówią”. W czasie sezonu pszczoły bardzo ciężko pracują i jak to bywa mają też wypadki przy pracy. Na przykład, pracując do późna, nie zdążą wrócić do ula. Rano taka pszczoła może leżeć koło ula jak martwa. Jeśli jest rzeczywiście martwa lub chora, okaleczona, stara czy zatruta żadna z „sióstr” nie przyjdzie jej z pomocą. Lecz jeśli jest tylko osłabiona lub wygłodzona i po udzieleniu wsparcia może być jeszcze w ulu użyteczna natychmiast inna pszczoła nakarmi ją i obie zabiorą się do pracy. Gdy pszczoły są w niebezpieczeństwie, przyzywają pszczelarza. Kiedy np. następuje atak mrówek owady te wydają specjalne dźwięki, rodzaj rozpaczliwego sygnału, który dobry właściciel słyszy i rozumie. A gdy udzieli pszczołom pomocy, dziękują mu radosnym tańcem. Pszczelarze potrafią też słyszeć, jak rozmawiają ze sobą młode królowe przed wyjściem ze swoich celek. Najwyraźniej słychać to przed zachodem słońca. Z tych rozmów doświadczony pszczelarz potrafi nawet ocenić, ile pojedynczych rojów opuści ul. Pszczoły nie lubią szukać nowego domu, są przywiązane do swojego ula. Ale gdy robi się w nim zbyt ciasno, duszno i gorąco wiedzą, że muszą sobie jakoś poradzić i pewnie liczą na pszczelarza, że im to ułatwi, że je zainstaluje w nowym „domu”. Chcąc opuścić ul, zawiadamiają o tym pszczelarza wcześniej, żeby mógł im ten nowy dom przygotować. Wykonują więc specjalny taniec, który pszczelarze nazywają ósemkowym. Odbywa się on od wczesnego ranka przez cały dzień, aż do wieczora. Wychodzą z ula 2—3 pszczoły i zamiast lecieć do pracy po zbiory, wędrują w górę po ścianie ula niedaleko wyjścia, skręcając w prawo, robią drogę nieomal dokładnie w kształcie leżącej ósemki i wracają do wejścia. Potem inna para lub trójka powtarza to samo, ale na lewo. I tak przez cały dzień. Tam gdzie są młode matki, tam początek sezonu wita ul koncertem o specjalnym, delikatnym brzmieniu. Odbywa się to w okresie do pierwszych dni sierpnia. Dotąd nie wiadomo w jaki sposób powstają te charakterystyczne dźwięki. Doświadczeni pszczelarze nieraz mówią, że „rozmawiają” ze swoimi pszczołami i że obie strony doskonale się rozumieją. Ale... aby człowiek mógł rozumieć pszczoły, być ich przyjacielem musi je pokochać. One odwzajemnią mu się z nawiązką. Pszczoły potrafią być ogromnie wdzięczne. Zresztą załóżcie ul, pasiekę, choćby na działce pracowniczej, a przekonacie się sami!


 

niedziela, 16 kwietnia 2023

Gdy pszczoły chorują ... cd

Bywa, że i dzięcioł dobierze się do ula, ale zwykle wtedy, gdy ten jest już spróchniały. Wykuwa w nim dziury i jak jest okazja wyjada pszczoły. Czasem jaskółka złapie pszczołę w locie, czasem dzierzba, a nawet wróble, pliszki, muchołówki i inne, ale raczej im się to zdarza rzadko. Z ssaków najbardziej niebezpieczne dla pszczół są nie tyle myszy, co podobne do nich, o spiczastym łebku, mniejsze zębielki. Potrafią one wcisnąć się zimą do ula przez taką szparkę, przez którą mysz nie przejdzie, a potem chwytają zimujące w kłębie pszczoły i zjadają ich mięsiste tułowia. A więc... także i zimą pszczelarz musi zaglądać do pszczół i pilnować ich bezpieczeństwa, zdrowia i spokoju. Mrówki potrafią w ulu wywołać klęskę, jeśli się np. osiedlą między jego ściankami. Nie dość, że wciąż niepokoją pszczoły, ale i wyjadają im miód. Trzeba wylewać na gniazda wrzątek, podkładać karbid i usuwać szkodniki z pobliża uli. Za miodem przepada też nasza piękna ćma nocna, zwana trupią główką. Wciska się wieczorem i nocą do ula i wysysa miód z plastrów. Zwykle jednak ginie przez swoje łakomstwo, bo pszczoły żądlą rabusia na śmierć. Inne ćmy, jak motylica lub tzw. mól barciak oraz barciak mniejszy, grasują wokół ula, by wieczorem lub w nocy wcisnąć się przez jakąś szczelinę. Wygryzają tam chodniki w woszczynie, niszcząc plaster. Gąsienica motylicy nieraz bardzo sprytnie chowa się w ulu, by tam się przepoczwarczyć. Jasne, że i tu człowiek może pomóc pszczołom, jeśli chce i umie. Zatrucia „chemią” bywają bardzo groźne. Opryski potrafią wytruć wszystkie pszczoły. To prawda, że sądy przyznają wówczas pszczelarzom poważne odszkodowania, bo wliczają nie tylko wartość roju, ale i pożytków, które przyniosłyby pszczoły, gdyby żyły, wraz z wartością zapylania. Inna sprawa, że pszczelarz wolałby nie otrzymywać tych pieniędzy, nie procesować się, tylko mieć żywe, zdrowe owady. Ale dzięki poważnym odszkodowaniom „truciciele” bardziej się liczą z pszczołami. Gdyby przestrzegano prawa, a w tym wypadku ustawy w sprawie opryskiwań i ochrony pszczół i pszczoły byłyby żywe, zdrowe, i rośliny w porę oraz odpowiednio opryskane. Np. w lipcu, gdy opryskuje się ziemniaki przeciwko stonce, łatwo byłoby zatruć pszczoły, które latają nie do ziemniaków, ale do ognichy, która jako chwast nieraz otacza kartofliska. Ustawa nakazuje ściąć kwiaty przed opryskami. Wówczas pszczoły nie będą miały do czego przylatywać i oprysk im nie będzie mógł zaszkodzić. Transport to jeszcze jeden kłopot pszczelarzy. Trzeba przecież ule dowozić na pola pełne kwiatów, co wcale nie jest takie proste. Ule to przecież nie puste beczki, ale mieszkania tysięcy żywych i to żądlących owadów. Z nimi zresztą pszczelarze dają sobie radę, gorzej ze zdobyciem odpowiedniej ciężarówki, platformy przyczepnej itp. Na szczęście, już dziś na ogół gospodarze wiedzą, że pszczoła zapylając, podnosi plon i zapraszają pszczelarzy na swoje pola, np. rzepaku, czy do sadów. Obecnie również płaci się pszczelarzom za to, że przywożą swoje ule, na cudze pola. 


 

 

wtorek, 11 kwietnia 2023

Gdy pszczoły chorują...

Laikowi nie przyszłoby pewnie na myśl, że pszczoły mogą ciężko chorować, że czyha na nie mnóstwo chorób, szkodników i wrogów. Choroby dzieli się na choroby czerwiu i pszczół. Do pierwszej grupy należą: zgnilec złośliwy, kiślica, czyli zgnilec łagodny, zaraza woreczkowa, grzybice i inne. Już same nazwy mogą budzić grozę. A są jeszcze przecież choroby pszczół: paratyfus, rozpadnica, zaraza zarodnikowcowa, pełzakowa, roztoczowa, muszyca pszczół dorosłych, inwazja larwy oleicy, inwazja wszolinki, biegunka, zwana też zaperzeniem, choroba majowa. No i oczywiście te nieszczęsne zatrucia spowodowane chemią. Od 1980 r. pojawiło się u nas nowe,groźne schorzenie pszczół, o nazwie warroza. Powodują ją roztocze rodzaj maleńkich kleszczy, które niszczą tak czerw, jak i pszczoły. Warroza przyszła do nas z ZSRR i opanowała wszytkie wschodnie województwa oraz województwo skierniewickie. Do tej pory nie ma na nią sposobu. Stosuje się tylko półśrodki. Wśród chorób czerwiu wymieniono krótko „grzybice”. Ale jakież dramaty kryją się za tym jednym słowem! Grzybica, zwana wapienną według wielu lekarzy weterynarii, specjalistów od chorób pszczelich opanowała ok. 70% uli. I oto Zakładowe Laboratorium Badawcze „Polfa” wynalazło środek, znakomicie ją zwalczający. Lek ten, jako pochodną polifunginy, nazwano askocydyną. Jest ona polskim opatentowanym wynalazkiem, a patent ten zakupiło wiele państw, m. in. nawet Stany Zjednoczone, które nieczęsto interesują się obcymi lekami uważając, że mają przecież wspaniale rozwinięty własny przemysł farmaceutyczny. Przy okazji odkrycia, czy raczej stworzenia askocydyny znaleziono też podobny lek dla ludzi, który nieraz w ciągu kilku godzin usuwa grzybice, np. pleśniawki jamy ustnej. Chorobą najbardziej rozpowszechnioną wśród pszczół jest zaraza zarodnikowcowa. Pszczelarze na ogół ją lekceważą, bo nie daje jakichś widocznych, katastrofalnych szkód. A wg prof. Woyke nie ma w Polsce pasieki, w której by nie występowała. Powoduje ją zarodnikowiec, pełzak, który wytwarza zarodniki. Przez tę „nosemę” pszczoły żyją o kilka do kilkanaście dni krócej. Niby nic, a jednak... Otóż wiosną podzielono pasiekę złożoną z 24 pni na 2 grupy. Obie grupy podkarmiano syropem, z tym że grupa pierwsza otrzymała fumigalinę, lekarstwo, które leczy pszczoły z „nosemy”. A potem, gdy zakwitły maliny, wywieziono obie grupy, na zbiór nektaru. I oto, od grupy nieleczonej uzyskano 160 kg miodu, a od grupy pszczół leczonych ok. 280 kg, czyli 69% więcej. To jest o 9 kg miodu więcej z każdego roju. Można sobie policzyć. Ponoć w Polsce mamy obecnie ok. 2 min pni. Gdyby tylko połowę leczono fumigałiną, to uzyskano by 9000 ton miodu więcej. Pomnóżmy tę ilość przez bardzo wysoką cenę tego produktu, a otrzymamy prawie astronomiczne sumy. Pszczelarze leczcie wasze pszczoły fumigałiną! Będzie więcej miodu prawie bez kłopotów. Na tym nie koniec, bo są jeszcze przecież liczne szkodniki i wrogowie pszczół. Na przykład: barciel pszczeli, taszczyn, szerszenie i osy, łowikowate, ropuchy, ptaki i ssaki. Ropucha poluje wprawdzie w pasiece na pszczoły, ale zjada głównie sztuki chore, więc w pewnym sensie dba o higienę. Poza tym jest pożyteczna, ponieważ poluje na szkodniki. Z ptaków skądinąd pożyteczne i śliczne sikorki potrafią w okresie zimy i głodu tak długo pukać w ściankę ula koło wylotu, aż się w nim ukaże pszczoła. Wtedy ją porywają i zjadają na najbliższym drzewie, a potem zachęcone, powtarzają to od nowa. Ale zbierają też wyrzucony z ula martwy czy chory czerw, czyli podnoszą higienę w jego otoczeniu. CDN ...


 

wtorek, 4 kwietnia 2023

Nowoczesne pszczelarstwo - Uczyć się polskiego...

Nic też dziwnego, że na jednym ze zjazdów Międzynarodowego Stowarzyszenia Naukowców-Pszczelarzy w Londynie dyrektor tej organizacji, dr Eva Crane, powiedziała, że: „... aby móc się orientować w najnowszych osiągnięciach apiologii, trzeba uczyć się i znać język polski”. W Puławach pracuje inny nasz wybitny naukowiec-pszczelarz prof. Leon Bornus. Jest on jednym ze światowej sławy znawców w sprawach zapylania roślin. To on głosi powtórzmy że korzyści z funkcji zapylających pszczół są szesnasto- a nawet dwudziestokrotnie większe, niż z otrzymywania miodu i innych produktów pszczelich. Potwierdzają to różne światowe sławy. Mgr Franciszek Osiak, lubelski antykwariusz, jest jednym z wybitnych znawców historii pszczelarstwa w Polsce i autorem wielu publikacji z tej dziedziny. Podręczniki prof. dra Leonarda Webera zna nieomal każdy pszczelarz i na nich uczy się postępowania z tymi owadami. Nie mniej sławny pszczelarz polski to Stanisław Brzósko. Można by zresztą tu wymienić całą litanię nazwisk wybitnych naszych pszczelarzy, nie sięgając daleko w przeszłość, a tylko rozglądając się wśród naukowców z tej dziedziny, aktualnie pracujących. Trzeba więc zgodzić się z tym, co powiedziała dyrektor Międzynarodowego Stowarzyszenia Naukowców Pszczelarzy. Gorzka jest jednak inna myśl: polskie osiągnięcia naukowe w dziedzinie apiologii są znaczne i to na światową skalę ale... mamy coraz mniej pszczół i miodu. Dlaczego?