niedziela, 16 kwietnia 2023

Gdy pszczoły chorują ... cd

Bywa, że i dzięcioł dobierze się do ula, ale zwykle wtedy, gdy ten jest już spróchniały. Wykuwa w nim dziury i jak jest okazja wyjada pszczoły. Czasem jaskółka złapie pszczołę w locie, czasem dzierzba, a nawet wróble, pliszki, muchołówki i inne, ale raczej im się to zdarza rzadko. Z ssaków najbardziej niebezpieczne dla pszczół są nie tyle myszy, co podobne do nich, o spiczastym łebku, mniejsze zębielki. Potrafią one wcisnąć się zimą do ula przez taką szparkę, przez którą mysz nie przejdzie, a potem chwytają zimujące w kłębie pszczoły i zjadają ich mięsiste tułowia. A więc... także i zimą pszczelarz musi zaglądać do pszczół i pilnować ich bezpieczeństwa, zdrowia i spokoju. Mrówki potrafią w ulu wywołać klęskę, jeśli się np. osiedlą między jego ściankami. Nie dość, że wciąż niepokoją pszczoły, ale i wyjadają im miód. Trzeba wylewać na gniazda wrzątek, podkładać karbid i usuwać szkodniki z pobliża uli. Za miodem przepada też nasza piękna ćma nocna, zwana trupią główką. Wciska się wieczorem i nocą do ula i wysysa miód z plastrów. Zwykle jednak ginie przez swoje łakomstwo, bo pszczoły żądlą rabusia na śmierć. Inne ćmy, jak motylica lub tzw. mól barciak oraz barciak mniejszy, grasują wokół ula, by wieczorem lub w nocy wcisnąć się przez jakąś szczelinę. Wygryzają tam chodniki w woszczynie, niszcząc plaster. Gąsienica motylicy nieraz bardzo sprytnie chowa się w ulu, by tam się przepoczwarczyć. Jasne, że i tu człowiek może pomóc pszczołom, jeśli chce i umie. Zatrucia „chemią” bywają bardzo groźne. Opryski potrafią wytruć wszystkie pszczoły. To prawda, że sądy przyznają wówczas pszczelarzom poważne odszkodowania, bo wliczają nie tylko wartość roju, ale i pożytków, które przyniosłyby pszczoły, gdyby żyły, wraz z wartością zapylania. Inna sprawa, że pszczelarz wolałby nie otrzymywać tych pieniędzy, nie procesować się, tylko mieć żywe, zdrowe owady. Ale dzięki poważnym odszkodowaniom „truciciele” bardziej się liczą z pszczołami. Gdyby przestrzegano prawa, a w tym wypadku ustawy w sprawie opryskiwań i ochrony pszczół i pszczoły byłyby żywe, zdrowe, i rośliny w porę oraz odpowiednio opryskane. Np. w lipcu, gdy opryskuje się ziemniaki przeciwko stonce, łatwo byłoby zatruć pszczoły, które latają nie do ziemniaków, ale do ognichy, która jako chwast nieraz otacza kartofliska. Ustawa nakazuje ściąć kwiaty przed opryskami. Wówczas pszczoły nie będą miały do czego przylatywać i oprysk im nie będzie mógł zaszkodzić. Transport to jeszcze jeden kłopot pszczelarzy. Trzeba przecież ule dowozić na pola pełne kwiatów, co wcale nie jest takie proste. Ule to przecież nie puste beczki, ale mieszkania tysięcy żywych i to żądlących owadów. Z nimi zresztą pszczelarze dają sobie radę, gorzej ze zdobyciem odpowiedniej ciężarówki, platformy przyczepnej itp. Na szczęście, już dziś na ogół gospodarze wiedzą, że pszczoła zapylając, podnosi plon i zapraszają pszczelarzy na swoje pola, np. rzepaku, czy do sadów. Obecnie również płaci się pszczelarzom za to, że przywożą swoje ule, na cudze pola. 


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz