środa, 3 grudnia 2014

Wspomnienia

W kalendarzu mamy grudzień ... a mi się przypomniało, że w aparacie mam kilka z zdjęć z jesieni ... Był już październik i pszczoły już nakarmiona, ocieplone, "zaopatrzone" na zimę. Dostały też lekarstwo by zapobiec warrozie. (Warroza – choroba wywoływana przez roztocza Varroa destructor rozwijające się na czerwiu i dorosłych osobnikach pszczół miodnych.) Tak więc jak polskie przysłowie mówi: lepiej zapobiegać niż leczyć ! Ule ocieplone tak, że mróz im nie zagraża jednym zagrożeniem stają się nasi skrzydlaci "bracia mniejsi" i brak pomysłów jak uniemożliwić im stołówkowanie się w naszej małej pasiece.
Tak więc czekam teraz na śnieg ... a póki co to jeszcze zdjęcia w zieleni :)


piątek, 10 października 2014

Problem ... :(

Jeszcze nie ma zimy, a my już mamy problem ze szkodnikami ... a miano wici nienażarte, tłuste, słodkie ;) sikoreczki !! Wstrętne żółte kulki wydziobują dziury w ulach.
Tomek ma jeszcze parę uli styropianowych i zaczął się etap " najadania się łatwo i szybko".
Sami zobaczcie co potrafią zrobić sikoreczki

Ponaprawiał Tomek dziury, pozatykała ale pewnie jedynym rozwiązaniem będzie wybudowanie nowych solidnych drewnianych uli. Zbudował już kilka i sprawdzają się.
Co jeszcze mogę wam napisać ... sezon zakończony, mamy październik (piękny, słoneczny), ale mam nadzieje, że znajdę jakiś temat by napisać i oczywiście dołożyć kolejne zdjęcie.
Pozdrawiam Was ciepło i słonecznie !



niedziela, 21 września 2014

Dziś i kilka dni temu ...

Dziś już 21 wrzesień i paskudna pogoda jedna chmura deszczowa za drugą, ale i przez chwilę świeciło słońce.
Prace przy pszczołach dobiegają końca. Tomek dziś dał pszczołom lekarstwo bo skoro deszczowa aura to mieszkanki uli wszystkie w domu i wszystkie mogły go zasmakować. Choć z tym smakowaniem było różnie bo dość konkretnie się wściekły.
  Ok! ale wróćmy kilka dni wstecz ... piękna pogoda więc tradycyjnie pakowanie do wozu ekipy i na Chlebną. Trzeba było wykorzystać pogodę i wolny czas na końcowe prace przy ulach.
Przez ostatnie 2 tygodnie regularnie były dokarmiane mieszanką wody i cukru w różny sposób ... przez dokarmiaczki i nowatorskie pomysły Tomka, które muszę przyznać, że się sprawdziły.
Gdy naczelny pszczelarz stwierdził, że są wystarczająco zaopatrzone na zimę i po ostatnim przeglądnięciu rodzin ....

... Tomek zaczął ocieplać ule. Każdy ul staranie został ocieplony. Według mojego mało fachowego oka nie powinny zagrażać im mrozy.

Pszczółki też wykorzystywały każdą słoneczną chwilę i nawet udało mi się trochę je popodglądać. W ogródku kwitły ostatnie kwiatki, a mieszkanki pasieki nie mogły tego przegapić więc ostro wzięły się do pracy. Sami zobaczcie ...

Były tak zajęte pracą, że miały gdzieś mnie i aparat.
    I wracamy do dzisiejszego dnia ... pszczoły nakarmione, opatulone, pierwsza dawka leku podana, a kolejna za kilka dni ... wtedy znów napiszę i będę chciała zrobić kilka fotek ...
Do następnego razu !



sobota, 23 sierpnia 2014

Koniec lata

No i mija to dziwne lato ... mimo wszystko, że upalne i słoneczne to dla naszych pszczół mało udane.
Zawsze gdy był czas na ich wytężoną pracę to szyki psuł deszcz, ale to nie ot taki deszcz ... przychodziły ulewy. No cóż nie ma rady! natura i z nią nie wygrasz.
Tomek przeglądał co jakiś czas ule i nawet udało się coś tego "złotka" podkraść ... ale to wszystko za mało.

Pszczoły dwoiły i troiły się ale nawet one cudów nie potrafią ...

I to by było na tyle ...


czwartek, 17 lipca 2014

Trzeba nakarmić

Oj ciężki czas deszcze, burze, chmury, kilka chwil słońca ... to wszystko za mało by pszczoły były syte i miały szanse nadwyżki odłożyć dla nas. No cóż skoro przyroda nie pozwala im się najeść musimy im pomóc. Tomek kupił cukier i rozpuszczając go w wodzie musiał je dokarmiać. Podkarmiaczki wypełnił tym roztworem oraz zgęstniałym zabrudzonym miodem. Takie karmienie trzeba powtórzyć co parę dni.
Tak wyglądają podkarmiaczki ...





Do zobaczenia i czekamy na słońce i wreszcie upragnione lato

niedziela, 13 lipca 2014

Budowa cd.

Witam znów !
Przez ostatni tydzień pogoda była fatalna ... na zmianę z burzami i deszczem połyskiwało słońce. Pszczoły głodne złe, a jeszcze jedna z rodzin nie miała solidnego domu, który był w trakcie budowy. Tak więc pojechaliśmy dokończyć budowę i z wielką nadzieją na chwilę pogody by można było pszczoły przełożyć. Bo wiadomo w deszcz jest to nie możliwe ale wyłapaliśmy moment i udało się stanął kolejny ul ...
Udało mi się zrobić kilka zdjęć z "przesypywania" pszczół z ula do ula ale na dłuższą metę nie było to możliwe. Nadciągała burza i były wyjątkowo złe kłębiły się przy wlotach do uli chciały wszystkie zdążyć przed deszczem.


Podczas przekładania kilka użądliło Tomka, a nas atakowały ... a tak wyglądało przekładanie ...


To była jedyna tak słoneczna chwila bo już po chwili nadciągnęły chmury i rozszalała się burza ... fotografując chmury udało mi się przypadkiem złapać pszczółkę w kadr ...

A tak wyglądał efekt końcowy ...


... na teraz to wszystko ... później jeszcze do Was zajrzę ... do poczytania

niedziela, 29 czerwca 2014

Budowa ....

Sama nie wiem od czego dziś zacząć ... jak ostatnim razem pisałam kupiliśmy trzy rodziny pszczele, a skoro są rodziny to potrzebne są dla nich domy. Tak więc mój pszczelarz postanowił sam zbudować ule i wiecie udało się ... bardzo długo sposobił się gromadził materiały (bo myśl o samodzielnym budowaniu nie powstała wczoraj !). Deski kupił już wczesną wiosną i zostało tylko kupno cyrkularki ale nie byle jakiej ale takiej profesjonalnej, która potrafi ciąć na milimetry. Jest i wymarzony sprzęt więc gdy nadarzył się dzień wolny spakowaliśmy się i całą rodzinką pojechaliśmy do domu Tomka rodziców. Tam mój mąż i najstarszy syn zabrali się do pracy, było pełno wiórek dużo hałasu i ...
... cieli, mierzyli, przycinali i minuta po minucie konstrukcja przybierała coraz wyraźniejszy kształt ula - sami zobaczcie
Ja co jakiś czas zaglądałam do warsztatu i podziwiałam zdolności moich chłopców. Gdy ul był gotowy zostało zabudować środek czyli pozostało zrobić ramki. Najpierw nacięli listewek i je pozbijali przymocowując do listewek druciki. Do drucików wtopili węzy i tak powstały ramki ...
Gdy Tomek z Kordianem pracowali w warsztacie mnie zaniepokoił nagły szum przy ulach, pobiegłam zobaczyć bo pierwsza myśl jaka mi zaświtała to ta, że ucieka nam rójka, albo (co już mniej możliwe) przychodzi do nas. Gdy podeszłam do uli zobaczyło jeden z uli oblepiony pszczołami a wkoło latało ich bardzo dużo. Pobiegłam po męża mówiąc mu, że coś się dzieje przy ulach. Gdy dotarliśmy na miejsce jeden rzut jego oka i wiedział co się dzieje. Uspokoił mnie, że to nic niepokojącego, a tylko młode pszczoły oblatują się.No to tak łatwo mu mówić gdy on się na tym zna, a dla mnie nie wyglądało to tak lajtowo. Przecież jestem totalnym amatorem, a każdy raz to dla mnie kolejna lekcja ... zobaczcie sami !

Gdy sprawa się wyjaśniły moi budowniczy wrócili do pracy, a ja została popatrzeć i posłuchać jak nasze podopieczne poznają świat. Były wszędzie tak samo ciekawe (jak ja) i głodne świata. Gdy przyglądasz się im dłużej dostrzegasz jakie są piękne, dostojne i jak im mądrze patrzy z oczu :), a o to dowód ...
Gdy ja obserwowałam mieszkanki naszej pasieki moi faceci skończyli swoją prace. Przynieśli ul, przenieśli rodzinkę, która bardzo szybko zaklimatyzowała się w nowym domu. A tak wygląda efekt końcowy ...
I to byłby koniec !!!


czwartek, 19 czerwca 2014

Czerwcowe miodobranie

Jestem !! Wiem wiem szmat czasu mnie nie było ale z ręką na sercu to nie moja wina. Jakby to powiedzieć (napisać)? nic się nie działo. Lato nie mogło nabrać rozpędu cały czas było bardziej wiosennie niż letnie, kilka dni upału to udało się wybrać miód, a później kicha !
No moi drodzy ale ostatnie kilka dni znów ruch w interesie ! :)
Do naszej dużej rodziny ... oj ! mam na myśli pszczoły ;) dołączyło kolejne trzy rodzinki. Zakupiliśmy trzy rodziny pszczele ... mój fachowiec powiedziałby, że to są "odkłądy". Nie obyło się bez ran, a co za tym idzie i trupów ... moje kochanie zostało dziabnięte dwa razy więc ktoś umrzeć musiał ... ale końców końce zostały zapakowane matki więc i reszta była nasza ...
Tak więc mamy nowych mieszkańców naszego osiedla
Dziś pojechaliśmy zobaczyć jak się miewają a przy okazji kuknął do innych uli i niespodzianka w dwóch pełno. Więc nie było na co czekać trzeba było "brać". Zapowiadają deszcz więc najpewniej zjadły by to co uzbierały.
Mój pszczelarz mówi "miód zaszyty więc święto nie święto zebrać trzeba" i miał racje ! i razem z synem zabrali się do pracy.
Efekt był zadowalający tak więc nasze małe robotnice zasłużyły na pochwałę ... w jednym ulu pięknie nazbierały lipowy miodek, a w drugim akacjowy. Szczerze ja tam różnicy nie widziałam ale mój mąż od razu wiedział, że jeden jest płynniejszy i ten jest akacjowy.
Moje kochanie nie lubi jak mu się "plątam" ale udało mi się zajrzeć do wirówki ... zobaczcie
Gdy miodek spokojnie ściekał sobie do pojemnika ja poszłam zobaczyć do uli ... szedł wieczór pszczoły zlatywały się do uli słońce rzucało cienie zieleń stawała się coraz bardziej intensywna ... lubię taki klimat. Cisza spokój ... umowna cisza bo bzykanie słychać wkoło.
Zrobiłam kilka zdjęć
I tym sposobem mimo świątecznego dnia trzeba było popracować ...
Trzeba kończyć ale mam nadzieje, że już za kilka dni znów będę mieć okazje napisać bo Tomek planuje budowę uli no a ja oczywiście nie omieszkam to udokumentować ...
Tak więc do następnego razu ... pa !


sobota, 24 maja 2014

Maj ... :)

Witajcie!! Dawno mnie tutaj nie było, oj dawno ... ale wybaczycie :( ?
Miałam dużo pracy i z niczym nie mogłam zdążyć ... a najgorsze jest to, że ominęło mnie pierwsze wybieranie miodu ... Tomek wyczekał na upragnioną pogodę i pojechał przejrzeć ule, a że miód był gotowy czyli ... zaszyty. Tak więc już nie czekał na mnie ... musiał się spieszyć bo podczas niepogody pszczoły nie wylatują na "pyłko-branie" i opróżniają magazyny ... i człowieki nie wiele by miodku dostały :)
Ale słońce błysło i udało się podebrać słodkości ...
Obiecuje, że następnym razem już tam będę i wszytko udokumentuje ...
Ale ... ale byłam już przy zlewaniu tego bursztynowego płynu ... zobaczcie jak smakowicie wygląda

Ule puste czekają na nową partię ... pięknie kwitną akacje, malina, czernica ... i poszłam wczoraj na spacer z moimi chłopakami zobaczyć czy nasze bohaterki pracują ...
Nie pojechaliśmy do naszych osobistych pszczółek bo trochę daleko, tak więc poszliśmy do pobliskiego lasu ... chodziliśmy oglądali ... moje kochanie nadsłuchiwało czy coś głośniej nie bzzzyczyyy ale cisza tylko pojedyncze osobniki ...
Sami zobaczcie jak pięknie pracują pszczoły ...


Ładnie? prawda?
I tak chodziliśmy chyba ze 2 godz. aż nagle mój wzrok przykuło coś dziwnego na drzewie ... wołam Tomka, a ten mnie zastrzelił odpowiedzią ... mówi, że to rójka. Nadchodził zmrok więc uwiły się na gałęziach i chciały przenocować by wraz ze świtem polecieć z wielkim szumem szukać nowego domu ...
Wiecie co mojego męża najbardziej zdziwiło? nie zgadniecie - ja kompletny amator "wyhaczyła" rójkę a jemu się nie udało ... :)
Teraz kilka fotek tego cudu ...

Pewnie to wszystko co dziś mam dla Was ... pozdrawiam i do kolejnego poczytania i zobaczenia ...
PA KOCHANI !!