poniedziałek, 20 lutego 2023

Bartnictwo w Polsce - Język bartników

W średniowieczu, kiedy nastąpił rozwój polskiego pszczelarstwa, powstał specjalny język bartników, niezrozumiały dla osób spoza kręgu pszczelarzy. Tylko niektóre z tych słów zachowały się do dziś. Na przykład, barć zwała się dzień, a zamykano ją specjalnym zatworem, czyli dłużnią lub zdłużem, chroniącym przed napastnikami. Barć to też stara nazwa słowiańska, ale pochodząca z indoeuropejskiego rdzenia bher. Mamy przecież miejscowości: Bartodzieje, Barcie, Bartniki, których nazwy pochodzą z czasów wczesnego średniowiecza. Barć po czesku - brt, po rosyjsku - bort, po łacinie - forare, po niemiecku - bohren. Od wyrazu barć hodowlę pszczół nazwano bartnictwem, ludzi pracujących w barciach - bartnikami, a tych, którzy wyrabiali barcie - bartodziejami. Na terenie takich dawnych grodów jak dzisiejsze Gniezno i Opole znaleziono wczesnośredniowieczne żelazne „piesznice”, względnie „pieśnie”, czyli rodzaj żelaznego dłuta z tulejką, używanego do drążenia, czyli dziania, w drzewie barci. W XI w. bartnicy na Rusi już znakowali swoje barcie dziedzicznymi znakami własności. Archeolog rosyjski P. N. Tretiakow uważa, że wewczesnym średniowieczu były też używane żelazne kolce, ułatwiające wchodzenie na drzewa bartne po miód i wosk, zabierane dzikim pszczołom. Do przygotowania barci wybierano stare drzewa, o pniu grubym i pozbawionym gałęzi do znacznej wysokości. Najczęściej drążono otwory w sosnach i dębach, rzadziej w jodłach i jesionach. Najprawdopodobniej „sosna” znaczyła drzewo dziane, ponieważ jeszcze w XX w. na Polesiu nazywano ją „choją”, a „sosna” oznaczała pień drzewa z wydrążoną barcią. Aby się dostać do barci, używano „leziwa”, czyli ławeczki i podwójnie skręconego powrozu, na którym podciągano się w górę. Po wydzianiu barci napryskiwano jej wnętrze specjalnie przygotowanym płynem z gotowanych ziół i miodu, aby przywabić pszczoły. Zgodnie z dawnym prawem, bartnym, taka czynność nazywała się „tworzeniem”. A po osiedleniu się roju w barci zamykano ją, zostawiając tylko niewielki otwór wlotowy dla pszczół, tzw. oko. Górna część barci, czyli „głowa”, była „zaleszczona łaskami”, czyli kijami, które podtrzymywały plastry miodu. Zaniedbanie barci zwano „omieszkaniem”. Zabezpieczenie roju na zimę zwało się „łaźbieniem”. Był też „dzwon”, czyli kawał kloca, tzw. kłodysamobitni, zawieszony przed wejściem do barci, który uniemożliwiał niedźwiedziowi rabunek, gdyż... walił go po łbie, ile razy usiłował się dobierać do miodu. Zresztą pierwotnie niedźwiedź nazywał się miodojadem. Inną obroną przed konkurencją niedźwiedzią była tzw. odra. Drzewo bartne otaczano drewnianym pomostem z dartych desek. Miały one od spodu liczne, sterczące w dół kołki.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz