piątek, 5 czerwca 2015

Rójka numer 2 :)

Witam !
Kilka dni temu pisałam wam, że przyszła nam rójka i o dziwo przyszła druga. Poprzednia rójka została przeniesiona do ula, a pułapka wróciła na swoje miejsce z cichą nadzieją, że sytuacja się powtórzy.
A tak to wygląda ...

Wylotka została zmniejszona by nie uciekły ...

Odczekaliśmy jeszcze kilka godzin i trzeba było je "zainstalować" w miejscu docelowym ...
Przegapiliśmy jednak moment przyjścia pszczół i po zajrzeniu do pułapki widać było, że musiały tam być ponad dwa dni. Zdążyły nanosić nektaru, a matka nanosić jajeczek.


Przenoszenie do nowego ula polegało na tym, że Tomek strząsał pszczoły z plastrów wprost do ula. Na jednym plastrze była matka. W nowym ulu znajdowały się już nowe ramki z węzą ... oto kilka zdjęć

Na tym zdjęciu próbowałam uchwycić ilość nektaru, który zdążyły zebrać przebywając w ulu pułapce


Ramka po ramce pszczoły były strząsane do nowej siedziby gdzie była już matka

Czasem trzeba było im pomóc bo nie chętnie chciały opuścić miejsce, które już zaadoptowały na swój dom ...
Gdy wszystko zostało przesypane okazało się, że ilość pszczół jest olbrzymia. Było ich mnóstwo w ulu, a jeszcze więcej oblepiło ul wokół. Obwiesiły go w koło tworząc "brody"
Oczywiście utrwaliłam to ...


Trwało to ich wchodzenie już tak długo, a na niebie zbierało się coraz więcej chmur burzowe. Nie uwierzycie ale trzeba było je upchać jak najszybciej by zamknąć ul przed deszczem, ale jak skoro były wszędzie. A no tak ... zobaczcie :)

Potwornie uparte były ... nawet odymianie nie za bardzo działało na nie. Zbliżająca burza, dość mocny wiatr i rojowy nastrój sprawiał, że były nie do okiełznania.

I wreszcie udało się zamknąć ul, ale dużo zostało jeszcze na zewnątrz. Próbowały wejść szczeliną przez która czuły matkę. Najważniejsze, że królowa była zamknięta więc była duża szansa, że zostaną u nas.



Ulżyło nam, że si udało ale jeszcze przez jakiś czas po prostu obserwowaliśmy je czy wejdą. Po pewna część naszych nowych lokatorek postanowiła wejść pieszo :). No słowo daję ... brody, które wisiały odpadły w trawnik i widać nie miały siły już wzbić się więc wchodziły po desce do wlotka ...

I tym sposobem mamy kolejna rodzinę, która nakarmiona i otoczona naszą opieka powinna zabrać się do pracy pełna parą ...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz