środa, 22 czerwca 2022

Tajemnice propolisu

Gdy w pogodny, letni dzień zajrzeć do ula, można ujrzeć w nim nieco smolistej substancji, która uszczelnia wszelkie szparki, wolne przestrzenie i dziurki w ulu podobnie jak kit nasze okna. Poza tym impregnuje i zatyka otwory w ciętej słomie, z której zrobiona jest ocieplająca mata. To kitem są przymocowane płócienka-osłonki do wierzchnich belek plastrowych ramek. Kitem są pozatykane wszelkie szczeliny, kitem przytwierdzają pszczoły ramiączka ramek i kitem polerują oraz dezynfekują wnętrza komórek w plastrach przed złożeniem nowych jaj. Królowa zresztą to sprawdza. „Zakitowuje” się też szkodnika, który dostał się do ula. Mogą to być nie tylko owady, np. motylica, wesz, trupia główka, taszczyna, oleica, krówka czy skórnik słoniec, ale nawet mysz, jaszczurka czy żmija. Jeśli pszczoły nie mogą szkodnika zabić jadem, np. larwy motylicy otoczonej jedwabistą osnową, to go żywcem gdzieś w kącie zakitowują. Dzięki temu „jak mumia w sarkofagu” nie psuje się, nie gnije, nie zanieczyszcza i nie zatruwa powietrza. Propolis w języku greckim oznacza dosłownie „przedmurze miasta”. Najprawdopodobniej nazwa ta powstała stąd, że pszczoły budują coś a la próg lub barierę propolisową za otworem wejściowym, czyli jakby przedmurze przed swoim domem. Jest ono tak zbudowane, że wszyscy mieszkańcy muszą przez nie przejść, wychodząc z ula czy wchodząc do niego. W ten sposób przechodzą jakby przez barierę dezynfekcyjną czy matę odkażającą, by nie wnieść do „domu” chorób, pleśni ani zarazków. Im więcej kitu znajduje się w ulu, szczególnie zimą, tym więcej w nim olejków eterycznych, balsamicznych itp., i tym zdrowsze powietrze.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz