poniedziałek, 11 października 2021

Miody trujące

 Czyżby były i takie? Owszem, choć bardzo rzadko. Jedną z pierwszych wzmianek na ten temat znaleźć można w pismach Ksenofonta. Opisuje on masowe zatrucie wśród żołnierzy greckich miodem, pochodzącym z kwiatów rododendronów lub azalii. W obecnych czasach zbadano, że rzeczywiście nektar z kwiatów rodziny różaneczników zawiera glikozyd o trującym działaniu andromedotoksynę, ale miody pochodzące z tych pięknych kwiatów nie zawsze są toksyczne. Może do tamtego miodu dodano trucizny? Bo przecież niezaprzeczalnie trujące są takie rośliny, jak tojad, bieluń, naparstnica czy wilcza jagoda, a tymczasem miody pochodzące z ich nektarów nie tylko nie szkodzą, ale nie wykazują w ogóle właściwości toksycznych. A jednak bywa, że miód truje. Rzadkie to wypadki i raczej zdarzają się w okolicach Morza Czarnego, na Kaukazie i w innych stronach świata, ale nie u nas. Przy tym miody pochodzące od trujących roślin bywają toksyczne tylko w pewnych latach, a nie co roku. Stwierdzono np. na Syberii zatrucia miodem zbieranym przez pszczoły z okolic, gdzie rośnie dużo bagna. Ta antymolowa roślina psuje opinię miodom z niej zbieranym, które nazwano „miodem pijanym” . Otóż pyłek bagna podczas cichej i upalnej pogody unosi się w powietrzu i opada na wszystko, co jest wokoło. Pszczoły zbierając miód z bagna znoszą do ula i ten pyłek. A ma on właściwości wywoływania objawów podobnych do nadużycia alkoholu. Powoduje zawroty głowy, oszołomienie, wymioty, a nawet częściową utratę przytomności. Człowiek nimi zatruty czuje się jak pijany i robi wrażenie pijanego. Podobnego odczucia można doznać po zjedzeniu większej ilości „pijanego miodu” . Taki miód trzeba podgrzać do temperatury 80 - 90°C i zostawić na gorącej płycie kuchennej przez 3 godziny. Zniszczy to substancje toksyczne, ale ... warto pamiętać, że niestety także różne inne cenne składniki.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz