Kilka dni temu pojechaliśmy zobaczyć jak miewają się ule ... no bo pszczoły wiadomo śpią. Sprawdzić czy jakiś skrzydlaty kolega nie zrobił sobie stołówki. Oczywiście zrobiłam kilka zdjęć ...
Słońce pięknie świeciło i nawet nie było widać większych zniszczeń ...
Mąż oglądając ul po ulu nagle zobaczył, że z jednego z uli wylatuje pszczoła ... no oszalała jakiś dezerter ciekawy świata uciekł ale niestety zaraz przypłacił to życiem bo na zewnątrz był spory mróz i po krótkim locie padła na śnieg ... Widać pszczoły też przez tą głupawkę pogody straciły poczucie czasu ...
A oto biedactwo, które nie mogło doczekać się wiosny ...
I to by było tyle na dziś ... do następnego :)